Moja waga dziś pokazała 300g mniej, lubię ją, przynajmniej teraz, tzn. dziś. Wczorajszy wieczór minął tak, jak planowałam. Wprawdzie oglądaliśmy film pt. "Chór", co planowane nie było. Film zapowiadany jako podobny filmowi Whiplash, ale niestety, rozczarowałam się. Bo nudny, brak momentu, który porwałby, mimo gry Dustina Hoffmanna i Kathy Bates. Główny bohater jakby nie przekonany do swojej roli. Kolejny raz strata czasu. I właśnie dlatego wybieram kino. Lubie tę chwilę przed projekcją. gdy gasną światła, a za chwilkę zanurzę się w inny świat, przeżyję kolejną przygodę. Dziś 5, 5 km i prawie 8.000 kroków. Wczoraj były ćwiczenia , wybacz Zlotonaniebie, ale nie joga, dziś też będą. Wykonuję kilka ćwiczeń znanych mi z pilatesu, wiem, że pomagają, a patrzenie w ekran laptopa przy ćwiczeniach denerwuje mnie i rozprasza. Ruchu mam zatem dosyć, chociaż wczorajsze wyjście zaowocowało strasznym bólem stóp. Obie skarpety zsunęły mi się w czasie marszu tak, że ich szwy dostały się pod podbicie stóp. Poprawiałam , owszem, ale nic to nie dawało. Do domu przyszłam z bólem, okazało się , że mam na obu stopach krwiaki. Na szczęście dziś już obyło się bez kłopotu. Dziś Zatoka Gdańska spokojna, dostojnie stateczna. Widoczność aż po Mierzeję Wiślaną, gdzie mąż obiecał mnie znów zabrać. Bo tam plaże rozległe, przepiękne i takie puste. Dziś przeglądałam zdjęcia sprzed 16 lat , oj laska ci ja byłam.
Trollik
3 lutego 2019, 15:39pilates uwielbiam i zawsze goraco polecam, do jogi sie zrazilam i przekonac wiecej nie moge
Campanulla
4 lutego 2019, 15:15I ja lubie pilates. Pozdrawiam