Dziś nadal ciepło, nawet w nocy gdy wstawałam, było 9 stopni. Kwiaty za okienne mają się dobrze. W Gdyni biegi rocznicowe, sporo wiary brało udział, wiekowo różni, ważne , że biegli. Nad morzem zacisznie, Morsy w kąpieli, ludzi sporo. Wydreptaliśmy 6 km i 10.000 kroków. Noc cudowna, bo nie ma jak własne łóżko. Śniadanie nabiałowe, serek wiejski z pieprzem, Almette z ogórkiem zielonym. Powrót do grahamowych grzanek od razu mi przypasował. Wczoraj ugorowałam krupnik, będzie na obiad. Oprócz tego polędwiczka wieprzowa pieczona + kalafior + kasza. Jutro mąż zawiezie rodzicom zupę, ja nadal nie odwiedzam ich, oni nie dzwonią, nie pytają. Widocznie mnie nie potrzebują. Niech zatem tak zostanie. Wczoraj chwilka ćwiczeń rozciagających, powięzi w stopie coraz lepiej się mają. Dziś chcę ułożyć w szafie moje rzeczy, przejrzeć pod katem wyjazdu. Wieczorem dzwonił panicz,tez poczuł wiosnę, bo wykonał zakupy odzieży lżejszej. No cóż, słońce chyba każdemu czyni przyjemność. W marcu syn ma kolejny wyjazd, tym razem do Kopenhagi, liczę na drobiazg na pamiątkę. A w drodze powrotnej ze spaceru zaszliśmy jak zawsze w niedzielę do Leonidasa, na czekoladkę . Pycha!!!
araksol
17 lutego 2019, 18:23u mnie też wiosna...
Trollik
17 lutego 2019, 16:02Slonce zawsze potrzebne a powiew wiosny zacheca do zmian
Marynia1958
17 lutego 2019, 15:57Rodzice potrzebują na pewno,ale co mają mówić...odpuść...
mania131949
17 lutego 2019, 13:35Rodzice wiekowi, to i zachowują się "wiekowo". Odpuść, bo może kiedyś będziesz żałować. Oni pewnie już zapomnieli o co poszło. Sorki, że się "wtrącam" :-)))
Campanulla
18 lutego 2019, 15:25Nie zapomnieli, przypominają.