Was , drogie Vitalianki. Wróciłam z krainy Deszczowców. Zwiedziłam piękny zamek w Gniewie, byle jaki w Kwidzynie, przecudnie położone Chełmno i wreszcie Grudziądz, gdzie stacjonowaliśmy. Zawsze chce jechać do celu drogą inną niż autostrada, bo widoki i przeżycia mnie omijają. Jeszcze w Gniewie było słońce, chociaż chłodno. Oglądam przed wszystkim architekturę i podziwiam kunszt dawnych mistrzów. Wchodząc do kaplicy zamkowej po schodach szklanych dostałam ataku paniki, normalnie i zwyczajnie! Uff, ależ to straszne uczucie! Blisko zamku dwa wspaniałe hotele, widać rozmach i pomysł. W Kwidzynie katedra rozczarowała, ruiny zamku pokazywały wprawdzie potęgę , ale dziś to tylko cegły. Zachwyciły mnie natomiast budynki, sądu i liceum, odnowione przepięknie. Grudziądz następny, jeszcze także w słońcu, zachęcał do wędrówek. Pierwszego dnia weszliśmy ma górę zamkową, włóczyliśmy się uliczkami. Trafiliśmy do Cafe Fado, przecudnego miejsca, pełnego muzyki, kolorów i dobrego wina . Jadaliśmy w lokalu pn."Loft", i z całego serca polecam, gdyby ktoś zawitał do Grudziądza. Ceny bardzo przystępne, dania sezonowe, znakomicie przyrządzone i podane. Od wtorku pogoda się popsuła, ale dla globtroterów to żadna przeszkoda. Muzeum w dawnym klasztorze opatek, w starych spichrzach. Zachwyciła nas historia Szkoły Kawalerii, przypomniałam sobie do razu film pt"Jutro pójdziemy do kina", gdzie jeden z bohaterów tam właśnie zdobywał szlify podoficerskie. Wystawa współczesnego malarstwa , na której znaleźliśmy obraz wujka mojego męża! Wystawa poświęcona Bronisławowi Malinowskiemu, to nasza młodość. Spichrze we wnętrzu robią wrażenie , zostały doskonale dostosowane do pełnionych funkcji. Kolejny dzień to wizyta w Chełmnie, i miałam nadzieję na cieplejszą pogodę. Byłam tam 3 raz, za każdym razem zimno jak cholera! Wreszcie miałam okazje zobaczyć wnętrze barokowego , dawnego ratusza. To cacuszko stojące na rynku, dziś muzeum. Potem Fara, przepiękna, dostojna, kolorowa, nie ustępująca tym italskim budowlom. Mury miasta imponujące grubością, pięknie zachowane. Fajnie odmawiane dawne obiekty, na wzór łodzi czy Poznania. Imponujące budowle sakralne, aż 6 ich w niewielkim Chełmnie! W mieście roi się także od piekarni, widać bardzo popularny to zawód w tamtych okolicach. Kolejny i ostatni dzień to bulwary Królowej Jadwigi w Grudziądzu, punkt widokowy, obraz bardziej obrzeży miasta i kino. Poszlismy na komedię "Niedobrani". Świetna zabawa, polecam. Na urodziny mąż podarował mi płytę z piosenkami Zbigniewa Wodeckiego i dwie książki. Dziś wracaliśmy w deszczu, stęsknieni już Gdyni, domu i swobody poruszania się. Na obiad usmażyłam polędwicę z dorsza + mlode ziemniaki + kiszona kapusta. Smakowało, a jakże. O wadze mojej nic nie wiem od poniedziałku, zobaczę jutro. Natomiast w Grudziądzu zaliczyłam glebę, upadłam przy Starej Kuźni , z powodu wystepów w chodniku. Mam ogromnego siniaka na udzie , na szczęście tylko tyle. Dzowniłam do brata, u rodziców bz. jutro tez brat jedzie , a ja zaliczam przyszły tydzień. I to tyle. Dziś spędzę noc we własnym łóżku i to mnie rajcuje!
zlotonaniebie
17 maja 2019, 18:42Już zaczęłam się martwić, ze zniknęłaś, bo jakoś przeoczyłam, że Ty znowu na wyjeździe. Ale dobrze, ze jesteś:))
Campanulla
18 maja 2019, 13:45Teraz będę ponad miesiąc w domu. Poza tym pogoda niezbyt sprzyja podrózom. Ciesze sie, że cieszysz się z mojego powrotu!