Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tęsknię do sł.ońca.


I  chyba nie tylko ja. Dziś znów  padało, lało, grzmiało. Jest duszno, parno nawet, nad morzem mgła okrutna.  Pozwoliłam sobie na lekkie leniuchowanie i czytałam  w łóżku aż do 9.  Potem jaglanka  z jabłkiem, orzechem brazylijskim, cynamonem i łyżeczka syropu klonowego. Do tego rumianek i już.  Po śniadaniu poszliśmy zobaczyć  Bałtyk, ale zniknął we mgle. Całkiem szybki marsz, sporo ludzi, spociłam sie pod zbyt ciepłym okryciem.  Ledwo zdążyliśmy wrócić przed deszczem. Na obiad  rosół z makaronem, marchewką i zieloną natką, leczo z ryżem.  O mojej wadze nie będę pisała, mam o czym myśleć, to wystarczy. Na szczęście już żołądek tak nie boli, to zasługa Ranigastu.  Na balkonie moje kwiaty przetrwały dobrze, fasola wypuszcza zielone  listki, czekam na oploty na drabince. I tęsknię, tęsknię do prac ręcznych jak remonty, odnawianie, szykowanie na nowo. Ach, jak chciałabym coś wyszlifować, pomalować, zrobić własnoręcznie!  To nie dziwne, prawda?  Bo dla mnie to frajda. Jutro niedziela, oby udało się przejść spory kawałek bez opadów. W poniedziałek do teatru i spodziewam się naprawdę dobrego spektaklu. Krystyna Janda i Magda Umer to moim zdaniem gwarancja  moich oczekiwań. A narazie patrzę za okno, zieleń taka  wybujała, może faktycznie czas szukać grzybów w lesie?

  • geza..

    geza..

    18 maja 2019, 20:44

    U mnie cieplo i slonecznie....sezon basenowy juz rozpoczety....bylo pierwsze kapanie;)...pozdrawiam geza

    • Campanulla

      Campanulla

      20 maja 2019, 13:55

      Tylko pozazdrościć.