Od rana dzis grzmi, burzowo jest i deszczowo. Jeszcze o 7 było 26 stopni, teraz 19 i wreszcie można oddychać.Wczoraj poza zakupami na hali warzywnej wyszliśmy dopiero po 20. Nadal było upalnie, chociaż słońce kończyło już swoją pracę. Na bulwarze tłumy, na plaży pełno młodzieży, ludzie kąpali się, spacerowali, siedzieli w kafejkach, obrazek jak z kurortu np. w Hiszpanii. Weszliśmy na Kamienną Górę, aby popatrzeć na morze z wysoka. Pięknie oświetlona kosa Półwyspu , jakieś statki na redzie, zielono, parno, wakacyjnie. Wróciliśmy zmęczeni upałem, a nadchodząca zmiana ciśnienia zwaliła mnie z nóg. Jeszcze tylko zrobiłam okład z rumianku na powiekę, bo jakiś jęczmień się przyplątał. Dziś poszłam do okulisty , aby coś poradził. Przyjęła mnie u optyka starsza pani , na jej poradą robię okład z ciepłego jajka na twardo, oczywiście w skorupce i nie bezpośrednio na powiekę, tylko przez chusteczkę higieniczną. Poza tym sól fizjologiczna, krople, maść , wit. B Complex. Po pierwszym okładzie sporo zeszło opuchlizny, co cieszy i napawa nadzieją, że będzie ok. To oczywiście skutek upału, osłabienia organizmu, bo naprawdę źle znoszę taka temperaturę. Waga drgnęła w dół, dziś ugotowałam zupę rybną na jutro, tzw. uchę. Jest to po prostu wywar warzywny z gotowaną rybą. Pyszne, zdrowe i lekkie. Piszę właściwie tylko o obiadach, bo na śniadanie jadam zamiennie, kaszę jaglaną, owsiankę, grzanki. Kolację zostawiam wrogowi, zgodnie z przysłowiem, a II śniadanie uzależnione jest od nastroju, pogody i apetytu. Zajadam się arbuzem, truskawki tylko raz trafiłam dobre. Dużo piję wody. Wczoraj dzwoniła do mnie znajoma z pracy, została nagle odwołana z funkcji dyrektora, miała nadzieję, że jej pomogę pod względem prawnym, tak mi się wydaje. Zapytała, czy jeszcze gdzieś pracuję, a gdy usłyszała, że nie i od 3 lat nie wykonuję niczego zawodowo, zostawiła sprawę. Ale chociaż wyżaliła się. Na szczęście znajoma jest w wieku emerytalnym, więc bólu nie ma, raczej o ambicje chodzi i sposób potraktowania. Rozumiem ją, cóż takie teraz czasy.
zlotonaniebie
14 czerwca 2019, 06:50Dostałam na telefon alert, że będzie burza, pioruny i grad. No i jak się mam zachować. Dobrze, ze to nie pierwszy taki sms, bo bym dostała zawału, zwłaszcza, ze sama byłam w domu. Niewiele mogłam zrobić, wyłączyłam prąd i internet i tyle. Ale nie spadła nawet kropla deszczu, jest parno i nadal gorąco. Kwiaty w ogrodzie mdleją i nie dlatego, że ich nie podlewam.
Campanulla
14 czerwca 2019, 16:27te sms-y wysyłane sa chyba na wszelki wypadek, po okropnej nawałnicy niszczącej Bory Tucholskie. Polak mądry po szkodzie. U mnie tez nic nie było, oprócz sms-a
Marynia1958
13 czerwca 2019, 21:18U mnie nadal grzmiany i pada, ale nie tak strasznie jak po 14. Buziaki
Campanulla
14 czerwca 2019, 16:28Nawzajem buźka!
Laurka1980
13 czerwca 2019, 16:58Szkoła - temat mi bliski - mama nauczycielka, starszy syn idzie do 6 klasy sp, młodszy do 1. Dzieje się u nas bardzo zle i szczerze mówiąc jestem przerazona tym, ze jeszcze tyle lat przed nami. Bardzo zdrowo jesz :)
Campanulla
14 czerwca 2019, 16:28Szybko zleci, moment, gdy dzieci są male , to prawdziwy pożeracz czasu.