Tak nazywa się miejsce w Białym Zdroju, gdzie jesteśmy. To stare zabudowania poniemieckie, odnowione przez małżeństwo polsko- belgijskie. Franek, Belg, gotuje zabójczo smacznie. Wczoraj na obiadokolacje było gazpacho, ślimaki pieczone, cykoria zawijana z szynką, w sosie beszamelowym. Na śniadanie smaży nam naleśniki cieniutkie jak muślin. Miejsce do spania to klimatyczny pokój z wysokim stropem drewnianym, urządzony w stylu przedwojennej bogatej chaty. Śpimy na szerokim łożu , z metalowymi poręczami, otoczeni meblami z duszą. Na szczęście w pomieszczeniu wspólnym jest klimatyzacja, jest więc czym oddychać. Śpię jak suseł. Wioska o zabudowie owalniowej, ładna, zadbana. Jeziora wkoło, lasy, woda czysta. Jutro wybieramy się na kajaki, dziś zwiedzaliśmy okolice. Z reką na sercu przyznam, że bliższe jest mi Podlasie, życzliwość ludzi i dbałość o otoczenie. Okolica bogata w jeziora, oczka, ogromne lasy, aktualnie pozbawione wszelkich swoich owoców. Susza okropna. Jechaliśmy tu w najgorszy upał środowy, po drodze "załapaliśmy się" na temperaturę 39 stopni. Piję dużo wody, dziś uzupełniliśmy jej zapas. Wczoraj odwiedziliśmy Kalisz Pomorski, strach tam mieszkać, bo krajowa 10 oznacza ciągły sznur tirów przez miasto. Piękny architektonicznie kościół, dawnej ewangelicki, niestety aktualnie zaniedbany. Bo jak inaczej nazwać fakt, że ławki są niepomalowane, obskurnie obłażące. Przypominają się od razu maleńkie cerkiewki podlaskie, gdzie wszystko błyszczy i pachnie. Cóż, tu mieszka ludność napływowa, może to jest przyczyną? Ciekawa jestem dzisiejszej kolacji, no i mojej wagi po powrocie.
hanka10
28 czerwca 2019, 22:20poczytałam o tym miejscu -raj na ziemi :)!!
KaJa62
28 czerwca 2019, 21:41Obejrzałam w necie ten pensjonat, miejsce z klimatem, ale sama nie wiem czy chciałabym być tak na "widelcu" , wspólny stół, i jeden drugiemu patrzy w talerz ale nigdy tak nie wypoczywalam, więc nie wiem, miłego kajakowania, pozdrawiam
mania131949
28 czerwca 2019, 15:36Gazpacho tak, ślimaki nie. Jadłam kiedyś żabie udka, nie rewelka, myślę, że ślimaki też by mi nie podeszły. Za to cykoria tak, naleśniki nie :-))) Ciekawe, co Wam jutro podadzą. Napiszesz? . Udanego wypoczynku! :-)))
zlotonaniebie
28 czerwca 2019, 15:21Gratuluję, że trafiła Ci się taka wakacyjna perełka:)) Ale posiłków nie zazdroszczę, bo ślimaków bym nie tknęła, a było by mi głupio, że ktoś coś dla mnie ugotował, a ja tego przełknąć nie mogę. Za to naleśniki na śniadanie to bym zjadła wszystkie, tyle, że potem bym chodziła spuchnięta jak balon. Ale jak Tobie nie szkodzi, to tylko zazdrościć. Wypoczywaj i ciesz się wakacjami:))
Campanulla
28 czerwca 2019, 15:24Dziś wyjechała trójka gości, pan , młody nie jadający ślimaków, grzybów, pierogów, sera. Ciężkie ma życie. A ślimaczki były wspaniałe.