był polski film " Długi deszczowy lipiec". To film z czasów, gdy nawet najmniejsza rola grana była , doskonale, przez znanych aktorów. Za oknem dziś aura z tego filmu. Wyszliśmy na chwilkę na halę targową po owoce, zlało nas do gaci! A panicz z Portugalii przysyła zdjęcia ze słońcem i 23 stopnie o 22 godzinie. Niesprawiedliwość. Niech chociaż grzyby bedą po tych deszczach. Narazie tylko kurki u przekupek, a one, przekupki, są forpocztą wiadomości o grzybach. Wobec braku możliwości zwiedzania świata, zajęłam się kuchennymi sprawami. Na jutro zrobiłam krokiety z mięsem indyczym, tym z rosołu, upiekłam biszkopt , aby zajadać sie nim do owoców, zrobiłam sos vinegret z musztardą francuską., na zapas. Rodzicom zawiozłam jedzenie, znów rozmowa z ojcem o konieczności pomocy zewnętrznej spaliła na panewce. Mężowi udało się odkurzyć, gdy zajęłam mamę rozmową. Więcej nie wyszło. Na obiad reszta pieczonego udźca indyczego, kopytka i surówka z kapusty. Chyba czas pomyśleć o zaprawach. Jak co roku będzie przecier pomidorowy, trochę powideł, może ogórki kiszone, może kapusta kiszona. Z pewnością buraki. Chcę ususzyć w suszarce trochę pietruszki . Jej cena jest niesamowita, z pewnościa nie spadnie. Czytam książkę pt." Żelazna orchidea", Marka Jankowskiego. To wspomnienia chłopca, który przeżył wojnę w Wolnym Mieście Gdańsk. Książka zaczyna się spływem Drwęca , czyli powtarza się coś, co zauważyłam. Czytam o miejscach, w których niedawno byłam, bardzo często tak mam. Właściciel pensjonatu Lantaarn, Belg z pochodzenia, nie wiedział, że Gdańsk został doszczętnie spalony przez przyjaciół Rosjan. Ci po zachodniej stronie Europy mięli więcej szczęścia , to nadal pokutuje w nas. W mieszkaniu zimno, tylko 18 stopni, na zewnątrz 16. Na szczęście całkowicie znikła zapachowa pozostałość po ubiegłorocznym zalaniu. Te ogromne upały zrobiły swoje.
DARMAA
10 lipca 2019, 13:12A u nas w ogóle nie pada już od dawna-niby mówią o deszczu i chmury kłębią się po niebie ale nie spadłą ani kropla-no nie trochę musiało w nocy padać bo rano miałam samochód mokry ale to bardziej postraszyło niż popadało! Musicie ukradkiem sprzątać u rodziców żeby nie wiedzieli?
Campanulla
11 lipca 2019, 13:04Tak, bo nie pozwalaja.
sachel
10 lipca 2019, 09:17Ja w tym roku będę mało przerabiać. Nie zjedliśmy jeszcze zeszłorocznych zapasów. Ale będzie wielki wysyp renklod i węgierek, więc zrobię kompot i dżem renklodowy. A z węgierek owoce w soku własnym do ciasta i trochę pomrożę:)
Campanulla
11 lipca 2019, 13:05Robię co roku tyle, że wystarcza do kolejnych przetworów. Jeszcze zjadam przecier pomidorowy, ale to akurat samo zdrowie.
sachel
11 lipca 2019, 13:14Mamy ogród, więc ilość przetworów zależy od tego co mi akurat obrodzi i nie zawsze jest racjonalna :)))) Domowy przecier pomidorowy też lubię, w zeszłym roku nawiozłam z Grecji. Pycha!
hanka10
9 lipca 2019, 21:05a u nas nie pada, zimno jest i tyle. Chociaż wolę to niż upały !
Campanulla
11 lipca 2019, 13:05Oj tak, ja tez upałów nie lubie.
mania131949
9 lipca 2019, 19:42Ja już poczyniłam zapasy pietruszkowe. Ususzyłam trochę zielonej i sporo zamroziłam. Też pomidory mam w planie na przetwórstwo a z owocami się wstrzymam. Pokutują u mnie ubiegłoroczne dżemy i powidła . :-)))
Campanulla
11 lipca 2019, 13:06Ze śliwek robie kilka słoików powideł, tyle dla nas wystarczy.
mania131949
11 lipca 2019, 13:35U mnie ilość zależy od urodzaju. Jak obrodzi, to się przetwarza. Zwykle następny rok jest "chudy" :-)))