Tak mogę określić dziś nastrój mój, pogodę za oknem, osiągnięcia dzisiejsze. W nocy przerwa we śnie, no bo dziś wizyta u rodziców. Poranny spacer jeszcze w miarę przyjemny, bo bez deszczu, całkiem ciepło, było czym oddychać. Potem czas obowiązków. Udało się umyć Mamę, zmienić jej ubranie, nakarmić. Mąż w tym czasie sprzątał. Dobrego słowa nie było, dziękuje także, tyle w odcieniu szarości z domu rodziców. Telefon i rozmowa z bratem. Umówiliśmy się na czwartek u rodziców, aby porozmawiać z pielęgniarką . Skoro lekarz Mamy potwierdził, że całodobowa opieka jest niezbędna, Ojciec musi wreszcie coś postanowić. Stan aktualny niestety powoduje, że i nas sytuacja przerasta. Podobno znów idą upały, nie powiem, abym się cieszyła, wolę typowo polskie lato. Jutro może wyskoczymy do lasu, może jakieś grzyby? Sąsiad wczoraj wracał z wiaderkiem prawdziwków.Udało się "złapać" panią endokrynolog, wypisała mi receptę na jakiś zapas, jeżeli uda się dostać. Narazie mam na tak mniej więcej 40 dni. Podobno sytuacja ma się poprawić, ale kto to wie, za jaki czas? Dziś w aptece zaprzeczono tej nadziei.
luckaaa
23 lipca 2019, 23:08Nie wiem co vi napisac , naprawde . Moge tylko slowa wsparcia poslac i trwac razem z wami w tej trudnej sytuacji. Za pewien moment , za chwile , to my bedziemy bezradni .
Campanulla
24 lipca 2019, 17:54Dzięki za słowa otuchy. Wiem, że i nam szybko mija nas czas. Już z synem rozmawialiśmy na ten temat. Tak jest najlepiej, aby zawczasu ustalić te najważniejsze sprawy. To jak testament , którego brak nieraz bardzo komplikuje .