bo tak można nazwać dzisiejsze działania kuchenne. Są 3 słoiki ogórków kiszonych i 4 słoiki przecieku pomidorowego. Słoiki litrowe, pomidorów było 3 kg , ogórków 1,5 kg. To dopiero początek, ale przyjemnie będzie postawić je w garażu z myślą o zimie. Dalsze dzieła później, ale będą. Na obiad jarzynowa i łosoś pieczony + szpinak i zielona fasolka. Od poniedziałku nie będę gotować dla rodziców, wybrali opcję dostarczania im obiadów z pobliskiego baru. Nie będę tego komentować i roztrząsać, tak wolą, ich wybór. Skończyłam czytać książkę Joanny Kupniewskiej pt:" Gdy Bóg zmrużył oczy". I tu zbieg okoliczności, który staje się normą. Autorka mieszka i pracuje w Choszcznie, a odwiedziłam to miasteczko na przełomie czerwca i lipca. Książka to opowieść o młodej kobiecie, która po wypadku samochodowym nie ma szans na posługiwanie się własnymi nogami. Autorka pracuje jako fizjoterapeutka, wie zatem , o czym pisze. Pozycja warta przeczytania i na dodatek świetny humor. Polecam. W przyszłym tygodniu czekają sam wizyty dalszej rodziny, z zachodu i z południa Europy, potem wyjazd do Poznania, na który już czekam z niecierpliwością. Wreszcie pogadam z paniczem, powałęsamy się po Poznaniu, posiedzimy przy dobrym jadełku, napitku. W czwartek spotkaliśmy się z moim bratem i z bratową, w celu omówienia sytuacji u rodziców . Smutne wnioski. I tak sobie myślę, że układ partnerski w małżeństwie jest absolutnie wskazany, bo na starość to się sprawdza. Dziś ja pracowałam w kuchni, a mąż zajął się łazienką i prasowaniem. To naprawdę wstyd, aby w XXI wieku mężczyzna nie umiał , nie chciał, wykonywać czynności polegających na codziennej samoobsłudze.