Dał mi się we znaki, niestety. Nowe sandały muszę zanieść do szewca ( ha, ha a wczoraj o nich śpiewałam!), aby przykleił mi wkładki, co by zakryły szwy, które robią mi bąble. Wróciłam do domu znów jak niepełnosprawna, mąż mnie ratował pielęgnacyjnie, mam na kilka dni z głowy większe wypady. Obiad jak pisałam, drób i pieczone warzywa. Pycha. Z warzyw pozostałych z obiadu zrobiłam zupę krem, wyszła smaczna, naprawdę. Przyjemny relaks na balkonie, z książką, z kawą , do czasu deszczu. Pompa była wspaniała podstawiłam pod ten deszcz moje rośliny, aby i one się napiły. Powietrze zrobiło się balsamicznie przyjemne, ozon pachniał. Panicz dzwonił, będzie na początku sierpnia, na 4 dni, aż. Nie zdążę się rozkręcić, cóż dobre i to. Jutro mąż zawodzi samochód do doktora, na badania okresowe.Zapowiadają od środy kilka dni chłodniejszych. to dobrze, bo wolę takie.
Zabcia1978v2
27 lipca 2020, 21:43Ja jestem bardzo zadowolona z tegorocznego lata i braku strasznych upałów.
mmMalgorzatka
27 lipca 2020, 09:31Ja to mam problem kupic wygodne buty, zawsze cos....
Marynia1958
27 lipca 2020, 06:56nowe buty czasem potrafią mocno dokuczyć...u mnie również popadało i cudne powietrze było...
zlotonaniebie
27 lipca 2020, 06:44A u nas skwar powyżej 30 i pompy nie widać choć obiecują. Trzeba ogródek podlewać ręcznie, bo roślin mdleją. 4 dni panicza to i tak długo, bo to taki wiek, że jego dom to już nie u Ciebie, tylko gdzieś tam. Z wiekiem wszystko się zmienia.
Campanulla
28 lipca 2020, 12:46To pierwsze 4 dni w tym roku, trochę żal, że tak malo.