Znów las, cała kobiałka kurek, cudnie się wędrowało, bo NIKOGO nie spotkaliśmy. Innych grzybów brak, ale to mi wystarczy. Część zamrożę po zblanszowaniu, część będzie do żarełka. Może jakieś risotto popełnię? Takie mniej kaloryczne . A może jakiś kurczak z kurkami? No dobra, zobaczę. Na razie stęskniłam się za rosołem , ugotowałam dziś gar z mięs różnych, w domu pachnie obłędnie. Wróciłam do soków pomidorowych, bo nowe leki wypłukują mi (chyba) potas, co szczególnie nocą jest uciążliwe. Wczoraj podejmowałam szwagra z żoną, papryki faszerowane znalazły głośne uznanie, zupa dyniowa prawie wylizana, francuskie z jabłkami smakowało , to cieszy. Rozmawialiśmy o naszym wyjeździe, ustalając szczegółowo co, i jak. W środę ostatecznie sprzedaliśmy mieszkanie po rodzicach , trwało to bardzo długo, bo p. notariusz gubiła się co chwilę. Wracałam do domu zmęczona całą sytuacją, wreszcie koniec. Teraz spokój, cieszenie się życiem i tylko wspomnienia zostały. Przyszły tydzień mam pracowity, bo kilka wizyt, pakowanie do wyjazdu, itp. Jeszcze uszczęśliwię syna pokaźna kwotą na większe mieszkanie. Wieczorami szybko robi się ciemno, to już jesień, chociaż nie kalendarzowa. Jutro może Sopot? Bo znów tam pusto.
geza..
5 września 2020, 10:01Nie zbieram sama...ale na rynek przyworza polacy warzywa i teraz grzyby.😊pozdrowionka slodkie 🌻geza😘
zlotonaniebie
5 września 2020, 08:28U nas ogólnie grzybów mało. M znalazł wczoraj trochę kurek i parę kozaków. No, ale po takim upale jak u nas były trudno spodziewać się czegokolwiek w lesie.
syrenkowa
5 września 2020, 00:07Ależ Ci tych kurek zazdroszczę! Ja tylko raz w tym roku sobie pozwoliłam, nie najadłam się kurkami 😔 A w lasach pustki.