Żołądkowo lepiej, bo było kilka dni spokojniejszych. Zupa krem z marchwi, ziemniaki z masłem , pulpety gotowane z drobiu. Tak ostatnio jadałam. Poza tym leki osłonowe i na refluks. Ale np. wczoraj miałam dzień kompletnego lenia i słabonia. Po 16 poszłam do łóżka, spałam od 20 do 6: 30 , to był rekord, organizm chyba potrzebował. Dziś wstałam wyspana, wypoczęta, z innym nastawieniem do życia. Pojechaliśmy na oba cmentarze, do moich rodziców i do teściów. U moich kwiaty stały jeszcze zupełnie ładne, dostawiłam tylko poisencję, zapaliłam znicze, chwilkę postałam, wspominając. Na cmentarzu witomińskim kwiaty musieliśmy wyrzucić , na szczęście kupiliśmy coś po drodze. Tu natomiast groby zawalone igłami modrzewia, znów 3 pochówki były. Ostatnie 3 dni pogodowo zostały wyjęte z aktywności. Deszcz, silny wiatr, wyjść nie było szansy. Przez ten czas zrobiłam w domu kilka odkładanych rzeczy. Skończyłam Ziemię przeklętą. Oj, nie dla mnie taka książka. Opisuje Europę w IX wieku, szczególną uwagę poświęcając Barcelonie. My na nich napadliśmy, potem oni na nas, chwila spokoju, znów spisek, znów wojna, i tak w kółko. Tak w skrócie przedstawia się jej treść. Ostatnio jadam sporo ryb, to z pewnością dobrze. Dziś robiłam ogórkową, zjadłam z dużym smakiem ogórki kiszone, co dla żołądka niespecjalne. Pocieszam się, że organizm sam daje znać , czego potrzebuje.
syrenkowa
24 listopada 2020, 22:18Cieszę się, że już jest lepiej. A jutro na obiad też planuję ziemniaki, puree z marchewki i pewnie jajko do tego. Bardzo lubię takie obiadki.
mania131949
24 listopada 2020, 19:46Zdrówka!. U mnie też ogórkowa dzisiaj. Robię rzadko, z tych samych względów, co u Ciebie :-)))
Campanulla
25 listopada 2020, 13:47Biedne my żołądkowe!