Dziś kolejne zabawy w kuchni. Tym razem , po zakupach w Auchanie, na jutro zrobiłam zupę tajską, z kapustą pak- choi, z grzybami shitake, z mleczkiem kokosowym, trawą cytrynową, liśćmi limonki, sosem sojowym, sosem rybnym, warzywkami pozostałymi. Pychotka, bo wlałam resztkę rosołu drobiowego, ach , ach, jakie dobre!🤪. Poza tym naleśniki z mięsem, farsz zrobiłam ostry, mąż odjechał smakowo! To sama przyjemność widzieć uśmiech po posiłku, prawda? Poza tym zwrócono nam kasę za niedoszłą wycieczkę do Bawarii, co także uspokoiło mnie. Dolegliwości po upadku powoli odchodzą w zapomnienie. Żeberka jeszcze nawalają, ale likwiduje ten ból , przytrzymując mój atrybut kobiecości w pewnej ustalonej pozycji ( bo to tylko podczas snu). Po śniegu zostało ledwo wspomnienie, dzisiejsza wędrówka po bulwarze była prawie suchym butem. Słońce bardzo, bardzo nieśmiało wyglądało, ale było przyjemnie i tak jakoś radośniej. Świąteczne poisencje powoli zostają bez liści, ale to prawdziwie sezonowy kwiat, więc nie żałuję. Dzień jest coraz dłuższy, słychać już inne ptaki, mam nadzieję na szybkie przedwiośnie. Oboje z mężem jesteśmy zdrowi, co cieszy, i to tyle. Koniec tygodnia tuz tuż, może jakaś wycieczka do Gdańska? Do Sopotu?
sachel
22 stycznia 2021, 08:00Od czytania dostałam ślinotoku :))). Bardzo apetycznie.
syrenkowa
23 stycznia 2021, 10:28Ja tak samo. Raz jadłam taki rosół azjatycki, wolę nasz tradycyjny, prawdę mówiąc, ale od lektury postu dostałam takiego apetytu! 😉
Campanulla
23 stycznia 2021, 14:42To miłe, dziekuję.
Marynia1958
22 stycznia 2021, 06:15Twoje działania kulinarne są bardzo oryginalne...działasz z wielką pasją...
Campanulla
23 stycznia 2021, 14:41Cóż zostało w takich czasach? Tylko pasja!
hanka10
21 stycznia 2021, 23:12Zakochałam się w tych opisach kulinarnych :))
Campanulla
23 stycznia 2021, 14:41Miło mi, szczególnie, że lubię gotować.