Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
To nie dla mnie.


Coraz bardziej doskwiera mi ta pogoda. Po prostu dla mnie jest za gorąco, za gorąco jest dla roślin, zwierząt, dla  dzieci i dla starszych, do których i ja się zaliczam. Wiekowo. Dziś  wyjście z domu po 8 rano, aby uniknąć ukropu, a i tak już było  28 stopni. Na szczęście nad morzem wspaniała bryza, dało się wytrzymać.  Po powrocie balkoning, do czasu, gdy słońce przejdzie na stronę południową. Potem tylko chowanie się w środku, gdzie wszystko pozasłaniane, aby zachować temperaturę 24 stopni. Inaczej nie da się żyć. Wypijam ok. 3 l. wody, organizm żąda co chwile nawodnienia, kilka chłodnych natrysków w ciągu dnia, noce pod prześcieradłem, a i tak budzę się kilkakrotnie.  Czekam z utęsknieniem zmiany pogody na chłodniejszą, burz przynoszących odświeżenie powietrza, no i opadów, aby zmyć ten lepki kurz  panoszący się wszędzie. Jestem opalona, ot, tak po drodze, a nigdy nie zabiegałam o opaleniznę. Boję się nadmiernego przebywania na słońcu, mam uczulenie  na przedramionach na promienie UV. Mąż siedzi w Euro 2020, ja czytam namiętnie. Skończyłam wczoraj  "Sieroce pociągi", książkę o sytuacji sierot w latach kryzysu w USA. Jacy to straszni ludzie zajmowali się tymi  dziećmi, jakie okrutne losy ich spotykały. Straszne!!! Aktualnie zaś czytam "Muzykę plaży" Pata Conroya, polecam gorąco, bo to ciekawa i bardzo dobrze napisana powieść.  O życiu.  Sprawa żywienia w upale?  Ugotowałam gołąbki, więc jemy gołąbki. A poza tym sporo ogórków małosolnych , własnych, kopy pomidorów, owoce, nabiał z rana. Jakoś nie mam klimatu na  wymyślanie potraw.  Jest po prostu za ciepło.  Moja terapia odbędzie się dopiero w kolejny piątek, pani  wygniatająca pojechała na szkolenie. A ja mam zadane ćwiczenia domowe, masuję więc piłeczka pośladki, ćwiczę dno miednicy, rozciągam wszystkie mięśnie okołobiodrowe.  Wystawiłam pod oknem, na trawniku, pojemnik z wodą. Dla ptasząt, które tak same z siebie dają przepiękne koncerty swoimi gardełkami. Sąsiedzi także okupują balkony, każdy bierze, co może.  Na szczęście nasze podwórko jest zamkniętym obszarem, mocno zadrzewionym, zielonym i spokojnym. Można odpocząć . Lawenda rozrozła mi się pięknie, zaczyna kwitnąć. Parapet w tym roku wygląda jak piękna łąka  i to mnie cieszy. A poza tymi bzdetami życie toczy się dalej. Co przyniesie? Pogadamy za jakiś czas, gdy pora wakacyjna minie. 

  • kalina91

    kalina91

    21 czerwca 2021, 17:10

    U mnie w pracy zimno, w domu tez. Upaly no nie, to nie moja bajka. Cieplo tak , ale nie upaly. Jakas taka jestem zmeczona, zero energii.

  • Biedronka590

    Biedronka590

    20 czerwca 2021, 22:37

    W takich dniach cieszę sie, że jestem posiadaczką przydomowego ogródka i tarasu. Niestety w miejscach zacienionych komary okropnie dają nam się we znaki, mam wrażenie, że zamieszkują mój orzech i każdy krzak licznymi chmarami. Przyszly tydzień podobno ma być lepszy, może deszcz trochę pokropi, wszystkim jest to bardzo potrzebne. Udanego tygodnia i bardziej łaskawej pogody😘

  • joavita

    joavita

    20 czerwca 2021, 17:38

    Ja też nie lubię upałów... Mieszkam w koszarowcu z II wojny, w centrum miasta, nie mam balkonu - no to sobie ponarzekałam... Pozdrawiam cieplutko :):):)

  • Blue_Fairy

    Blue_Fairy

    20 czerwca 2021, 16:47

    Ja też nienawidzę upałów. Zdecydowanie preferuję deszczową, burzową wręcz pogodę. Z utęsknieniem czekam na jesień... A póki co, z domu staram się wychodzić najwcześniej po 20, gdy już zmierzcha.

  • Joanna19651965

    Joanna19651965

    20 czerwca 2021, 16:37

    Ja z kolei lubię upały, pod warunkiem, że nie jest wilgotno. Mój pomysł na taki upalny dzień, to zasiąść gdzieś w cieniu, gdzie jest przeciąg takim mocno nagrzanym powietrzem i sobie siedzieć, i siedzieć... Dzisiaj byłam na działce, żeby trochę ogarnąć przy nowo posadzonych roślinkach (m.in. jagoda amerykańska, wrzos, truskawki i cukinia), bo darń strasznie wchodzi. Powoli dochodzę do wniosku, że w przyszłym roku wezmę firmę, która usunie tą darń i zrobi trawnik z rolki. Innej opcji na pozbycie się jastrzębca omszonego nie widzę.