Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kino.


Dziś wyjście do kina, które kocham nieprzytomnie. Film "Czarna Owca", polski, świetny i tyle. Polecam, dialogi ambitne, aktualne, aktorstwo znamienite. Rechotaliśmy  równo. W Gdyńskim Centrum Filmowym są 3 sale kinowe, uwielbiam tę najmniejszą, bo przytulna. Klimat kina odpowiada mi niezmiernie, ma w sobie magię, oczekiwanie na niespodziankę, zapowiedź zabawy. Korzystam z kina jak tylko mogę, tzn. jak jest coś interesującego dla mnie. Jutro powtórka , tym razem film z Agnieszką Grochowską" Moja Cudowna Wanda". Czy domowe kino byłoby w stanie zastąpić tę niewątpliwą atrakcję? Raczej nie, brak klimatu stanowi istotną przeszkodę. Oglądanie w domu to taka proza, bez świątecznego smaczku. Poza tym zamykanie się ze wszystkim w domu staje się uciążliwe, a ja lubię wśród ludzi. 🙂. Przygody z samochodem ciąg dalszy. Auto jest aktualnie w innej stacji serwisowej, mąż ma obietnice, że w środę będzie gotowe. Trzeba zamówić moduł do automatycznego wspomagania kierownicy, a on "idzie" 48 godzin. Kosz niebagatelny, bo prawie 3.000zł.Wczoraj nadeszły materiały na remont łazienki. Potwierdziło się, że wybrane kafle i gres są idealnie śliczne. Zapłaciłam kolejne ponad 3.000zł, czyli drugą połowę.  Jeszcze materiały czysto budowlane , typu kleje, no i blat drewniany. Stolarz obiecany nie zadzwonił, zadzwoniłam ja "grzecznie" podziękowałam za słowność i za usługę, skoro pan tak się rwał do pracy. Nowy fachowiec nawet podczas rozmowy okazał większą wiedze i zainteresowanie. Jesteśmy umówieni na telefon 27  sierpnia.  Co poza tym? Stres związany z samochodem spowodował u mnie ogromną wolę działania porządkowego. Zabrałam się za rzeczy zalegające dotychczas, czyszcząc i układając do samego dna. Wszelkie "przydasie" poszły przydawać się gdzie indziej. Skoro nie używałam ich latami, po cholerę trzymać? Zrobiło się czysto i więcej miejsca. Zaprawiłam leczo w słoiki, przejrzałam lodówkę pod kątem co do czego. Wyszła zupa ogórkowa na dwa dni ( to najmniejsza porcja przeze mnie gotowana), dziś kotlety mielone + mizeria + szpinak, jutro te kotlety w sosie + ogórek kiszony + makaron. Wczoraj był smażony łosoś, wyszedł pyszny!  Waga? Ok, bz. Udaje mi się zjadać posiłki o wyznaczonych porach, owoce i słodycze (?) do południa, wieczorem skromnie, ale coś kąszę do lekarstw. Nadal dużo piję  wody, służy mi to, wcale się nie zmuszam.  Rano rozciągam ciało , leżę na macie, ćwiczę mięśnie Kegla, a trzeba wiedzieć jak to robić. Mnie nauczyła fizykoterapeutka. 

  • Naturalna!

    Naturalna! (Redaktor)

    14 sierpnia 2021, 18:48

    przyjemność czytania takiej prozy zycia!!!