Uwielbiam planować , i realizować ,podróże. I dlatego Kraków znów zagości na mojej drodze wędrowniczej. Tym razem w maju, na moje urodziny to będzie, z fajnymi atrakcjami. Kupiłam bilety do Teatru Stu na "Błękitne krewetki", to na 14 maja. Pobyt w Krakowie zamówiony od 12 do 15, odwiedzę moje ulubione miejsca, zobaczę Muzeum Wyspiańskiego, znów podrepczę do Czapskiego i Mehoffera. To przecież już za 3 miesiące, a czas galopuje. Mieszkać będziemy na ul. św. Anny, miejsce zatem doskonałe. W ten oto sposób będę w sanatorium w lutym, prawie do połowy marca. Wielkanoc będzie w połowie kwietnia i to będzie Poznań, w maju Kraków. A potem dam sobie spokój aż do wyjazdu z synem, aby zrealizować nasz prezent dla niego na 40 urodziny, co minęły w zeszłym roku. I jak tu się nie cieszyć z życia? Tymczasem myślę już o Ciechocinku, gdzie spędzimy 3 tygodnie. Znamy to miasteczko doskonale, będziemy tam 7 raz, wydeptaliśmy wszystkie atrakcje, odkryliśmy nasze ulubione miejsca, poznaliśmy miejscowych, miłych ludzi. To już niedługo. A dziś przymusowy pobyt w domu, po pada, bo mocno wieje, bo jest szaro i buro. Uporządkowałam szafki kuchenne z sypkimi produktami, część "wyszło" dla ptaków, część przypraw przeterminowała się, trudno. Kolejne pranie w tym tygodniu, a przede mną jeszcze ze dwa. Na obiad znów ogórkowa oraz reszta niedzielnej perliczki. Malutka porcja została, to będzie na kolejny obiad, tym razem kasze pęczak ( udało się kupić!) z pieczarkami i z tymże mięsem. Jutro podolog zrobi mi piękne i gładkie pięty. Dbam sama, ale co ręce specjalisty, to ręce. Ciemno za oknem, chociaż dopiero 16. Wracam do spraw domowych, układać, porządkować, planować. Narazie!