Powroty do domu są zawsze miłe, choćbym nie wiem jak wspaniale spędzała czas poza domem. Wróciliśmy w niedzielę, to był kolejny udany wyjazd. Najpierw Poznań , Muzeum Narodowe , bardzo zasobne i ciekawe. Kolejny raz zachwycałam się J. Czapskim, zamówiliśmy mini album z jego malarstwem. Świetne Muzeum Instrumentów, gdzie jednak brakowało nam ławki, siedziska itp. do posłuchania brzmienia instrumentów tak do syta. Parki, skwery, ogrody poznańskie są wspaniałe. Nieciekawy architektonicznie zreplikowany Zamek Królewski posiada dwie interesujące tablice, informujące o królu Przemyśle II , ostatnim Piaście wielkopolskim i o jego żonie Ryksie, królowej Polski, o czym mało kto wie. Było ciepło a nawet upalnie, apartament na Górnej Wildzie posiadał wspaniały taras, gdzie odpoczywało się znakomicie. Zachwyciły mnie budynki tej dzielnicy, ich kunsztowne zdobienia, architektoniczne cudeńka. Budynki w większości odnowione, część czeka na swoja kolej. Potem wyjazd w Puszczę Drawską, gdzie nawet psy właścicieli ucieszyły się na nasz widok. Przegadane godziny, wychodzone codziennie ponad 10.000 kroków, pierwsze grzyby i od razu prawdziwki, pierwszy sznur odlatujących gęsi, no i przepyszne jedzenie. Odpoczynek, reset, oddech. Naładowaliśmy się wspomnieniami, dobrymi klimatami, już był czas na powrót. Jeszcze dostaliśmy ogromną torbę pomidorów z działki, kształtów, kolorów i smaków różnych. A w domu od razu obowiązki, bo dużo prania, lodówka pusta, braki w bibliotecznych książkach. Dziś mogę powiedzie, że ogarnęłam większą część i już weszłam na tory codzienności. Dziś odwiedzone dwa cmentarze ( pojutrze 3 rocznica śmierci ojca), wczoraj była biblioteka, Lidl i okoliczny warzywniak. Dwa prania już wyprasowane w szafach, kołdry wymienione na cieplejsze, konieczne należności opłacone. Jutro spodziewam się lepszej pogody, bardziej słonecznej, bo chcemy wybrać się na grzyby. To już jesień , niestety lato odeszło chyba całkowicie. Lubie jesień , tę kolorową, słoneczną , z odgłosami ptasich wędrówek. W domu chłodniej i sypiam lepiej. To także zasługa jesieni.
hanka10
14 września 2022, 07:09W dzieciństwie byłam beksą i tata mnie przezywał - królowa Ryksa :) teraz to chyba byłaby przemoc psychiczna ;)! Piękny opis końca lata i początku jesieni :)
Campanulla
14 września 2022, 16:02Jak się okazuje Ryksa to królewskie imię. Ja nie miałam pojęcia o takiej królowej Polski.
DARMAA
13 września 2022, 16:00Fajne spędzony czas to i codzienność będzie barwniejsza! Pozdrawiam
Campanulla
14 września 2022, 16:03Nawzajem
Marynia1958
13 września 2022, 15:34Witaj po udanym wypoczynku 😄
Campanulla
14 września 2022, 16:03WItaj także Maryniu.