Znów pięknie, chociaż rano chłodniej. Czapka narazie odłożona. Na bulwarze mało ludzi, ale to sama przyjemność słuchać ptaków, patrzeć na morze, na rozkwitającą zieleń. Niestety dziki sporo niszczą, to chyba już ogólnopolska plaga. Ciekawe, czy wśród wyborczych obietnic i ten problem ma być rozwiązany. Dziś zupa jarzynowa na żeberkach oraz kopytka z masełkiem szałwiowym. Dla męża dodatkowo kotlet, bo tak już ma. Zupę zamrożę ,będzie na obiad po powrocie. Szykuję dom na naszą chwilową nieobecność, pakuję się, przeglądam szafy. Dziś pozbyłam się zimowych szalików, których nie nosiłam od lat. Przejrzę też pozostałe strefy ubraniowe, ale to już w kwietniu. Czytam kolejną książkę Roberta Małeckiego, ciekawie pisze, wciąga. Mam nadzieję na ładną pogodę , spacery, zwiedzanie, kawę na zewnątrz nad Brdą , na fajne rozmowy 2spolny czas.
tara55
27 marca 2024, 19:42Nigdy nie mroziłam zupy. Mrozisz ją w słoiku, czy w woreczkach.? Życzę udanego wyjazdu.. :-)
Campanulla
29 marca 2024, 14:17W słoik oczywiście.