To już ostatni majowy. Czas biegnie tak szybko, coraz szybciej. Lubię poranne rozmyślania w łóżku, gdy opatulona koldra planuje, rozmawiam ze sobą, marzę. Dziś było podobnie, ale szybko zeszłam na ziemię, bo zdaje sobie sprawę z własnych możliwości. Cóż, trzeba się do nich dopasować. Przedpołudnie było pochmurne, nawet z obawy przed deszczem wróciliśmy wcześniej ze spaceru. A za kilka godzi proszę, piękne lato! Pranie wyschło, a rośliny na balkonie oddychały po wczorajszym deszczu. Zresztą i w mieście świeżo i zieleń bujniejsza. Coraz częściej myślę o planowanym wyjeździe. Dziś oglądałam zdjęcia willi Lentza w Szczecinie. Cudo architektury! Ogromnie się cieszę na jej zwiedzanie. Dziś w Wyborczej reklama Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy. Przyłączam się do tej reklamy i polecam wizytę, bo warto po 100 kroć. Obiad dziś zapowiadany, czyli szparagi, jajko sądzone i ziemniaki, dla mnie w ilościach śladowych. Do tego kefir, którego spore ilości pijam ostatnio. widać organizm potrzebuje. Po wczorajszej uczcie bobowej byłam wzdęta jak trzmiel po kolacji. Cóż, raz nie więcej, bo to zdrowe, ale ciężkie. Chciałabym jadać jak panna z XIX dworu, więcej patrzeć na posiłki niż się nimi sycić, żywić się powietrzem. Ale nie w naszych czasach, gdy trzeba ugotować, smakować przy doprawianiu, i aby jeszcze ładnie było podane. Wówczas naprawdę trudno sobie odmówić, zostaje ograniczanie. I tak od lat, ech!
Gacaz
24 maja 2024, 18:05Ja właśnie ostatnio jem jak chłopka i są tego efekty.