na Wybrzeżu najchłodniejsza dziś. Co chwilę deszcz mocny zlewał ulice. My postanowiliśmy zrobić coś w domu. Zmiana pościeli, pranie, sprzątanie łazienki, czyszczenie pralki, przegląd chemii, porządki na półkach kuchennych, porządkowanie kredensu w pokoju. To przedwojenny mebel, piękny i bardzo pojemny. Na koniec mycie podłóg. Małą przerwa na kawę, zeszło nam do obiadu. Człowiek zadowolony po takiej pracy, zasłużenie zjadł malutkiego paczką. Na obiad chłodnik ogórkowy, kalafior i jajko sądzone, czyli wszystko lekkie i bezmięsne. Dzwoniła do mnie była już żona chrześniaka męża. Udało im się rozwieść na jednej rozprawie, porozumieli się co do opieki i alimentów. Dziewczyna odważnie odeszła z powodu alkoholizmu męża, zabierając 2 dzieci. Wspierałam ją, bo mąż nie przyznawał się do picia, jego skąpstwo powinno być przykładem dla Szkotów. Lubię ją, jest rzutka, mądra i bardzo miła. Życzę jej dobrego życia. To niestety wśród młodych małżeństw częsty przypadek. Nie dziwię się, że śluby wśród par są coraz rzadsze.A my jak łabędzie lub żurawie tyle lat razem. I nawet milczenie razem jest miłe i przyjemne. W przyszłym tygodniu podobno pogoda będzie letnią, mocno letnia. Akurat na nasz pobyt w Szczecinie, gdzie mam zamiar dużo zwiedzić.
sachel
12 czerwca 2024, 08:02My akurat mamy w rodzinie dość regularnie śluby. We wrześniu idziemy na wesele. Ale faktem jest, że spora część współczesnego pokolenia trzydziesto- , trzydziestoparolatków boi się wzięcia odpowiedzialności za drugą osobę. Nie mówiąc o dziecku. Wybierają wolność, podróże, swobodę. To zupełnie nieporównywalne z obowiązkami w rodzinie z dziećmi.
sachel
12 czerwca 2024, 08:10Ja tego nie oceniam, bo każdy ma prawo żyć, jak chce.