Dziś po 8 byliśmy w lesie. Cisza, zieleń, spokój. I tylko z daleka dochodził klangor żurawi. Samo chodzenie po lesie to dla mnie rozkosz, a do tego jeszcze grzyby. Wprawdzie tylko kurki, bo nie liczę jednego prawdziwka i jednego kozaka, ale jakie dorodne! Zebraliśmy całkiem pokaźną ilośc, zaprosiłam szwagra z żoną na obiad we czwartek. Zrobię schab w kurkach, lepiej mi wychodzi od polędwiczki. Pola już w większości puste, tylko kukurydza jeszcze stoi. Powrót w południe, zrobiło się ciepło, na szczęście jest wiatr. Trochę siedziałam na balkonie, czytałam, piłam kawę, która smakowała wspaniałe. Szybko odzwyczaiłam się od mleka do kawy, teraz tylko odrobina kardamonu i już. Na obiad faszerowana papryka w sosie pomidorowym. Danie smaczne I sycące. Obiad to jedyny posiłek gdy jadam mieso. Wędlin nie trawię, zajadam się pomidorami, sporo owoców. Pora na uwielbiane jabłka, a w lesie zatraciłam się w jeżynach. To luksusowy smak! Ogromnie cieszę się na nasz kolejny wyjazd bliżej natury. Uwielbiam czytać wśród zieleni, w ciszy przerywanej tylko dźwiękami przyrody. Skończyłam oglądać serial Ania, nie Anna. Ta nowa wersja porusza nawet kwestie ohydnego zachowania kościoła katolickiego wobec kanadyjskich Indian. Po tzw.nawracaniu na wiarę kościół katolicki powinien szukać wybaczenia przez miliony lat.