Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
weekend jesienny.


Leje od świtu, jest tylko 16 stopni. Cudownie po tych upałach. Oddech wyrównany, głowa nie boli, sen długi i bez problemów, poza biodrem. Ból sygnalizował te pogodę. Żal mi wczasowiczów, ale pogoda taka była zapowiadana. W tygodniu mają wrócić upały i to solidne. Poki co, odpoczywam od nich, we wtorek wybierzemy się na grzyby. Jutro masaż kobido, trzeci i to mi wystarczy. Pod koniec sierpnia pójdę na masaż tajski całego ciała, dla rozluźnienia mięśni. KoKorzystam wprawdzie z maty terapeutycznej, ale nie wszystkie partie ciala są poddawane naciskom. Ciekawe, że pierwsze zetkniecie z mata to był problem, teraz, przy cichej muzyce, łapie nawet chwilę drzemki, a ciału nie przeszkadzają igielki. Oglądam na Netfix nowa wersje Ani z Zielonego Wzgórza. Jest mniej słodka, bardziej realna, porusza nawet temat osób LGBT+. Wzruszam się, bo jest przy czym, a osobowość Ani jest tu pokręcona na maksa. Ot, chwila czegoś łagodnego w zalewie thrillerów, kryminałów i psycholi różnego gatunku.A z książek to Się bieda i pozycja pt.Miejsce i Imię. Jak zawsze ciekawa.