Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ostatni weekend lipca.


Noc przyjemnie chłodna, sen od razu lepszy. Poranek jeszcze chłodny, poszłam po zakupy i od razu poczułam  nagrzane mury. Muszę pić więcej, bo głową mnie boli przy takim upale. Dziś wyjdziemy na spacer dopiero wieczorem, gdy temperatura będzie przyjemna dla ciała. Wczoraj spotkanie z koleżanką,  pojechaliśmy  razem do Orłowa,  spacer, potem słodkości w Domku Żeromskiego.  Przyjemny dzień.Dzis piątek, na obiad ogórkową na bulionie warzywnym, racuchy z jabłkiem.  Smaczne I lekkie. Potem sprzątanie, od razu przypomniałam sobie lata licealne, gdy w moim domu porządki robiło się właśnie w piątki. W ten sposób nawet krótka sobota miała urok wolnego dnia. Boli mnie ostatnio biodro, często podczas siedzenia i wstawania. Ta zmienna pogoda jest ogromnie niekorzystna dla stawów. Zakwitł  mój Hyzop na balkonie. Dziś w Hebe lekko zaszalałam, ale i tak nie kupiłam mojego ulubionego tuszu firmy Gosh. Poczekam na promocję.