Pozornie oczywiście, bo on nadal jest. Wczoraj wzięłam czwartek za piątek! Hurra, szczęśliwi tak mają. Wracam jednak do rzeczywistości. To przede wszystkim zmiana planów wyjazdowych. Lubuskie musi poczekać. Mąż bardzo cierpi po długiej jeździe samochodem, obawia się, że nie będzie mógł aktywnie zwiedzać okolic Zielonej Góry. Dlatego z Inowrocławia pojedziemy do Poznania. Jest bliżej, a wszelkie ciekawe obiekty są blisko siebie, bez potrzeby korzystania z samochodu. Nic to, dłużej będę się widziała z Paniczem. Dziś w Gdyni żar się leje. Wyszłam rano do szewca, aby naprawił podeszwy w moich oksfordach. Potem bank, Biedronka, biblioteka I tyle. Wróciłam mokra jak mysz, łapiąc powietrze jak karp w wannie.Decyzja- zostajemy w domu. Może wieczorem będzie spacer, gdy temperatura spadnie. Zajęłam się więc czytaniem, w przerwach robiłam obiad. Dziś śledzie w śmietanie. Dodaję tam jogurtu, chrzanu, od razu Sos nabiera głębi. Oczywiście jest i jabłko. Posiedziałam na balkonie pod parasolem, na szczęście wiatr był, dało się wytrzymać.Podobmo wrzesień też będzie ciepły. Ciekawe kiedy przyjdzie kolorowa jesień. Drzewa już żółkną od suszy.