Dziś chłodniej, bo wiatr przynosi zimno. Jak to na Wybrzeżu, z reguły wieje. Słońce już tylko śladowo pojawia się, bo na 2-3 godziny. Coraz wcześniej zaciągam żaluzje. Dziś obiad resztkowy, reszta barszczu, zapiekanka z resztek, w lodowce zrobiło się pustawo. Spacer ograniczył się do zakupów, bo czekaliśmy na kupca. Miał dać znać, której przjedzie, według tego układaliśmy plan dnia. I cóż , Dyzio poszedł w inne ręce , będzie kierowany przez kobietę , nauczycielkę. Oby był dobrze traktowany😉. Późne popołudnie to już czas dla nas. Zrobiłam manicure, pedicure, spakowałam się, przygotowałam lekarstwa, to właściwie zamknęło dzisiejsza listę zadań. Jutro rano wyjazd, wracamy w sobotę, akurat na zmianę czasu. Ciekawe czy to będzie ostatnia. Znów karambol z udziałem tira, tym razem na S5. Oj jak ja nie lubie być poganiana przez te samochody. Jada takie olbrzymy, ich masa to strach przed wypadkiem. Nie jeden raz widziałam jak się wyprzedzały, jak chwiały się przy tym, stwarzając zagrożenie na drodze. Zaczęłam czytać kolejny kryminał, tym razem to Grzezawisko Przemysława Żarskiego . Jeszcze nie mogę ocenić, przeczytalam kilka kartek.