Dziękuję za słowa wsparcia. Choć przydałoby się kilka kopniaków. Siedzę w wykładach, muszę przejść dwa zawalone egzaminy- choć nie wiem jak to zrobię. Mieszkam koło basenu, więc założyłam sobie, że 3 razy w tygodniu, choćby nie wiem co... Plus dywanówki. Byłam w weekend w galerii z córką siostry. Ciągnęła mnie smarkula do McDonalda. Strategicznie powiedziałam, że po sklepach. Ale wystarczyło zobaczyć się kilka razy w przymierzalni i ochota na fastfoody przeszła. To i mam w nagrodę pierwszy kilogram. Muszę uwierzyc, że moje odchudzanie będzie składało się z takich właśnie kawałków. Najgorsze dla mnie są samotne wieczory. Nie chce mi się spotykać z ludźmi, mając w pamięci niedawne sytuacje, właściwie nie wiem jak to dalej będzie, ale cichutką nadzieję mam, że życie samo mi pokaże rozwiązanie. Zastanawiam się kilka razy dziennie, co by było, gdyby R. chciał wrócić. Bałabym się chyba . W ogóle dziwne jest to, bo ja wiem, ze to palant, ale ze wstydu- jakbym to ja coś złego zrobiła, aż palą mnie policzki i płakać mi się chce. Na rozum ja wiem, że to wszystko nie tak, ale w duszy jest inaczej.