wczoraj jednak miałam kiepski dzień. Na uniwerku zjadłam: surówki i 5 pierogów, a potem jeszcze herbatniki, 3 bita a na końcu warzywa z patelni, kisiel i 5 śliwek. Dziś biorę się w garść, bo jak sobie zacznę folgować to kilogramy wrócą z prędkością światła...
Plan na dziś:
śniadanie: grahamka z szynką z indyka i pomidorem (zmiana) II śniadanie: jogurt poziomkowy jogobella obiad: warzywa na patelnie + gotowany brokuł kolacja: jabłko
Nie wiem czy będę miała siłę żeby pójść na rowerki, bo w sumie nie chcę przesadzić, więc najprawdopodobniej z wysiłku nici. Z utęsknieniem czekam na jutro...
JustynaBrave
15 maja 2011, 14:31może dlatego tak trudno się do czegokolwiek zmotywować? :/ też biorę się w garść :P powodzenia! :)