Nie dość, że miałam problem z rozpoczęciem odchudzania, to jeszcze problemy w pracy. Tak naprawdę pracuje tam kilka miesięcy, a już nie mam ochoty tam przychodzić. Jednak pocieszam się tym, że co miesiąc dostanę tą wypłatę, co prawda jest jej niewiele, ale zawsze to coś, i w końcu w nagrodę kupię sobie jakiś prezencik dla siebie za wytrwałość.
Nowy tydzień zapowiada się równie fatalnie, nie dość, że cały dzień w pracy to jeszcze w weekend mam zjazd, normalnie nie mam już ochoty oglądać tych wszystkich ludzi. Czeka mnie dość dużo nauki, bo do zaliczenia mam trzy egzaminy, w tym moja cudowna matematyka, eh.... zachciało się studiowania to teraz trzeba cierpieć ;/
Pocieszam się tym, że w końcu zaczęłam odchudzanie, ułożyłam sobie plan ćwiczeń i menu na cały tydzień. Teraz tylko muszę się pilnować z tymi ćwiczeniami, oj... będą zakwasy jak nic, po tak długiej przerwie to moje mięśnie nawet po pięciu przysiadach będą cierpieć, a co mówiąc po tych ćwiczeniach jakie mam w planach.
Pocieszam się tym, że w końcu zaczęłam odchudzanie, ułożyłam sobie plan ćwiczeń i menu na cały tydzień. Teraz tylko muszę się pilnować z tymi ćwiczeniami, oj... będą zakwasy jak nic, po tak długiej przerwie to moje mięśnie nawet po pięciu przysiadach będą cierpieć, a co mówiąc po tych ćwiczeniach jakie mam w planach.
Zapomniałam o najważniejszym, moje postanowienia noworoczne:
* zacząć dbać o siebie,
* więcej ćwiczyć,
* znaleźć sobie chłopaka,
* schudnąć,
* czytać więcej książek i systematycznie się uczyć,
* zaliczyć wszystkie egzaminy na uczelni.
Teraz może w skrócie wytłumaczę o co mi konkretnie chodzi w tych postanowieniach. W tym roku chciałabym maksymalnie wziąć się w garść, piękna figura do tego wysportowane ciało to przede wszystkim mój cel. Dbanie o siebie to podstawa, ja raczej jestem typem szarej myszki, osoby dość nieśmiałej, która za bardzo się nie wychyla, bo nie ma z czym. Chciałabym w końcu poeksperymentować z makijażem, zmienić swój styl ubierania się, zmienić swoją fryzurę, hm... chciałabym stać się inną osobą, przejść metamorfozę. Postanowiłam sobie również, że w tym roku zacznę się regularnie uczyć i będę częściej odwiedzać bibliotekę. I chyba ostatnie, w końcu spróbuje znaleźć sobie chłopaka, to będzie ekstremalne zadanie. Nawet nie wiecie jak mi było głupio jak wszyscy na wigilii życzyli mi abym w końcu znalazła sobie faceta, bo przecież najwyższy czas. Zawsze gdy przyjadę do dziadka i babci to słyszę pytanie "kiedy nam przedstawisz swojego kawalera" :P albo "kiedy ślub, bo nie wiemy czy dożyjemy, a chcielibyśmy pójść". Normalnie masakra.
* zacząć dbać o siebie,
* więcej ćwiczyć,
* znaleźć sobie chłopaka,
* schudnąć,
* czytać więcej książek i systematycznie się uczyć,
* zaliczyć wszystkie egzaminy na uczelni.
Teraz może w skrócie wytłumaczę o co mi konkretnie chodzi w tych postanowieniach. W tym roku chciałabym maksymalnie wziąć się w garść, piękna figura do tego wysportowane ciało to przede wszystkim mój cel. Dbanie o siebie to podstawa, ja raczej jestem typem szarej myszki, osoby dość nieśmiałej, która za bardzo się nie wychyla, bo nie ma z czym. Chciałabym w końcu poeksperymentować z makijażem, zmienić swój styl ubierania się, zmienić swoją fryzurę, hm... chciałabym stać się inną osobą, przejść metamorfozę. Postanowiłam sobie również, że w tym roku zacznę się regularnie uczyć i będę częściej odwiedzać bibliotekę. I chyba ostatnie, w końcu spróbuje znaleźć sobie chłopaka, to będzie ekstremalne zadanie. Nawet nie wiecie jak mi było głupio jak wszyscy na wigilii życzyli mi abym w końcu znalazła sobie faceta, bo przecież najwyższy czas. Zawsze gdy przyjadę do dziadka i babci to słyszę pytanie "kiedy nam przedstawisz swojego kawalera" :P albo "kiedy ślub, bo nie wiemy czy dożyjemy, a chcielibyśmy pójść". Normalnie masakra.
Przez trzy dni robiłam porządki w swojej szafie i w końcu się udało, tak na marginesie strasznie tego nie lubię. Zrobiłam selekcje ciuchów, wszystko podzieliłam na cztery rodzaje, ciuchy eleganckie na jakieś ważne wyjście, do chodzenia w domu, do pokazania się ludziom i oczywiście ostatnie to ciuchy w które nie mogę się zmieścić, albo te w których wyglądam fatalnie. Ogólnie to ja mam bardzo mało ubrań, pięć niewielkich półeczek w szafie, resztę przestrzeni gospodaruje moja mama. Nigdy nie lubiłam chodzić do sklepów i przymierzać ubrań, w tamtym roku kupiłam sobie tylko trzy pary spodni, w tym jedne na maturę. Nie wiem czym to jest spowodowane ale po prostu strasznie mnie irytuje te całe przymierzanie, przerzucanie tych ubrań ;/
Czas najwyższy powoli zacząć realizować moje postanowienia noworoczne ;]
Olaa92
13 stycznia 2012, 20:00No,no....widzę,że mamy podobne postanowienia. Sobie i Tobie zyczę wytrwałości!! Pozdrawiam:)
Peggy.brown
12 stycznia 2012, 11:30No rzeczywiście na trochę przepadłam, ale już wróciłam. ;-) Co to za praca? I czemu jesteś taka zniechęcona? Ludzie nie fajni? Mamy te same postanowienia dotyczące studiów... Sesja się zbliża i jest masakra. Ale trzeba dać radę! Buziaki. :*
aniulewa
11 stycznia 2012, 23:16Z tym przymierzanie i przede wszystkim szukaniem ciuchów w sklepach mam dokładnie tak samo, ostatnio też tak rzadko idę żeby coś sobie kupić, nie lubię po prostu, wydaje mi się że nic dla mnie nie ma i nie ma nic co by mi się spodobało i że za dużo czasu mi zabiera znalezienie czegokolwiek :D Choć wiem, że czasem przesadzam i jest dużo rzeczy do wyboru. Matma i całki też mnie czekają, także powodzenia, sesja już nie długo ale damy radę :D Poza tym czemu na Ciebie tak rodzina nalega? przecież masz dopiero 20 lat, jeszcze masz czas żeby poznać kogoś wartościowego i tego wyjątkowego mężczyznę z którym będziesz chciała spędzić resztę swojego życia. Przynajmniej mi się tak wydaje że w tej kwestii nie powinno się nalegać ;)
MADRAiPIEKNA
9 stycznia 2012, 17:13WYTRWAŁOŚCI!!! :)
gosiabn
9 stycznia 2012, 10:58Dobre postanowienia:) Powodzenia w realizowaniu! Wszystko jest do zrobienia, krok po kroku:)
Chicasa
9 stycznia 2012, 06:27nie szkodzi!! nastepny tydzien bedzie lepszy , zobaczysz :)!! tez musze zrobic porzadek w szafie a tak mi sie nie chce ehh..powodzenia w postanowieniach ! pozdrawiam:)
Windsong
8 stycznia 2012, 22:02No to masz trochę tych postanowień :) ale wszystkie wykonalne jak najbardziej, czego Ci życzę. Co do ciuchów, mam to samo, podziwiam osoby, które mają do tego dryg i zawsze mają pełno fajnych fatałaszków na każdą okazję. Podziwiam, ale nie mam widocznie potrzeby posiadania, bo nie robię nic w kierunku urozmaicenia garderoby, z tych samych powodów co Ty.
CaramelVanillaa
8 stycznia 2012, 19:42wcale tak dużo nie przytyłaś, mi się przytyło ponad 2 kg :/ zarobisz sobie trochę kaski i możesz mysleć o zmianie pracy. Ja robię tak samo, bo moje obecne zajęcie niezbyt mi sie podoba :/
ewellinaa
8 stycznia 2012, 19:23Łee te słodycze.. Jak się już zacznie je jeść to ciężko skończyć, a one nic nie wnoszą dobrego. Jeszcze dzisiaj niestety zjadłam, ale już koniec! :) Studia..studia.. Jeszcze nie studiuję, ale przeraża mnie to takie gadanie, że dużo nauki itd :) Wiesz co..jak stracisz 3-4kg to zmienisz zdanie na temat przymierzania :) zobaczysz... :) a i nie szukaj chłopaka na siłe czy coś..spokojnie.. :)