Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Motywacjo wróć ;(


Czemu moja psychika jest taka niezrównoważona ? Raz jestem na maxa zmotywowana, zycie jest piękne itd. a trzy dni po, nagle motywacja mija, wszystko jest do dupy. Ja mam chyba jakies zachwiania  na serio. Nie wiem jak trzymać się tej motywacji do końca. Leząc na łozku mam przed soba cytaty wywieszone na ścianie, jakies hasła motywujące, przyszłosciowe wymiary, tabelke co mam robic kazdego dnia. Mam nadzieje że to cos da. Najbardziej widoczne jest słowo "CIERPLIWOSC"....tego mi chyba potrzeba...chciałabym miec wszystko od razu. Zrobie 4 razy Chodakowska i juz ide do lustra zobaczyc czy nie nastąpiła magiczna przemiana. Boze jaki ze mnei głupek ! Mam 20 lat, a mysle jak jakies dziecko. Schudłam juz ok 9-10 kg a nie moge więcej? Zatrzymałam sie na tym 54 (chociaz bylo juz 52,5) i waga nie spada...ale sama jestem sobie winna. Przedwczoraj milka i 3 donaty - HA HA HA. Bo co ? Bo mam mature- tak sobie tłumaczę. A to wcale nie jest mi potrzebne do matury....jedzenie ogólnie nie jest mi potrzebne do niczego, tylko do tego żeby życ. Wiec czemu nie wyznaje tej pieprzonej zasady ? ...Od wczoraj sie ogarnęłam, dzisiaj wstałam i motywacja jest zwiększona....tylko martwie się ze znow bedzie tak ze z tydzień pocwicze a potem powrót do syfiastego żarcia. Nie chce tego...chce się zdrowo odżywiać i polubić aktywnosc fizyczna. Kiedys jak wpadłam w trans robienia Mel b to nawet to "uwielbiałam" a teraz? Siedzi leń na kanapie. Zmieniam to, od teraz. 


Piękności !