Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 13 - jadłospis i o zmęczeniu słów kilka


Dzień trzynasty mojej diety odhaczony bez żadnych pechowych przygód :) Spieszę za to donieść, że dziś rano oparłam się pokusie stanięcia na wagę, co uważam za ogromny sukces. Z gorszych wiadomości nawiedziła mnie @ - a jutro oficjalne ważenie/mierzenie i jak jeszcze wczoraj strasznie się cieszyłam i nie mogłam się doczekać, tak dziś zaczynam się denerwować jak to będzie. Cóż, pożyjemy, zobaczymy. Poniżej wczorajsze menu z obiadem autorstwa mojej mamy :)

Śniadanie: to już chyba tradycja, serek wiejski z papryką i ogórkiem, do tego chlebuś żytni - 397 kcal

II śniadanie: nektarynka - 56 kcal (chyba bez sensu pstrykać jedną nektarynkę, co?)

Lunch: trzy kromki pieczywa żytniego z rukolą, wędliną z pieczonej piersi indyka i pomidorem (znowu większość pomidora zjadłam przy krojeniu...) - 362 kcal

Obiad by moja mama: pieczone frytki z ziemniaków oraz zapiekanka z ziemniaków, cukinii, papryki i pomidora - 360 kcal (zdążyłam zjeść znaczną część zapiekanki zanim przypomniałam sobie o zdjęciu...)

Kolacja: omlet z dwóch jaj ze szpinakiem i serem feta oraz kubek zielonej herbaty - 258 kcal

Woda: 2,5 l

Trening: spacer 4 km + Full Trening Plus z Vitalia KFO (dołączyłam do treningu mamy)

Razem: 1434 kcal

A teraz o zmęczeniu słów kilka. Nie wiem co się dzieje, szczerze mówiąc. Wraz z rozpoczęciem odchudzania postanowiłam zadbać o długość snu i staram się wyrabiać 7 godzin snu dziennie. Wcześniej sypiałam między 5 a 6 godzin, więc postęp jest. Problem w tym, że jestem dziwnie zmęczona od kilku dni. Wieczorami już o 20:00 oczy zaczynają mnie piec a powieki ciążyć. W efekcie chodzę spać jeszcze wcześniej i teraz sypiam po 7,5-8 godzin, ale to dziwne zmęczenie nie przechodzi. Jednym z moich podejrzanych są treningi, bo temu wszystkiemu towarzyszy również uczucie zmęczenia mięśni. Nie bolą mnie ani nie mam zakwasów, ale są takie ciężkie, jakby... no, zmęczone. Nie wiem czy to możliwe. Staram się ruszać codziennie, ale nie są to długie godziny spędzane na siłowni. Tak jak wczoraj - spacer i lekki trening, przy którym nawet się dobrze nie spociłam. A z drugiej strony wcześniej moją jedyną aktywnością była joga i to raz lub dwa w tygodniu. Nie wiem sama. Nie przychodzi mi do głowy żaden inny powód. Ciśnienie zawsze miałam niskie, ale nigdy zbyt niskie, cukier zawsze perfekcyjny. Kawy nigdy nie piłam po 14:00, nawet czarną herbatę najpóźniej o 18:00, więc kofeina a raczej jej brak to też na pewno nie jest. Kolację jadam w okolicach 20:00 właśnie, więc to nie tak, że organizm nie ma energii. Czy to możliwe, że to dolegliwości przed @?

Nie wiem nawet jak temu przeciwdziałać. Zjeść kolację bogatszą w łatwo dostępną energię? Przystopować z ćwiczeniami? Dziś chyba chcąc nie chcąc sprawdzę tę drugą opcję - wieczorem spodziewamy się przedstawiciela Netii, która przejęła okablowanie UPC (nasz obecny dostawca internetu). Pan ma ponoć dla nas rewelacyjną ofertę, będzie szybciej i taniej, bla bla bla. Się okaże. Ja jestem tym wszystkim poirytowana, bo rozwaliło mi to plan dnia i nie wiem czy uda mi się wcisnąć gdzieś trening. Na wszelki wypadek z rana minęłam przystanek autobusowy 300 metrów od domu i przeszłam się 1,5 km do linii tramwajowej, a po pracy zaplanowałam szybkie zakupy w miejscu, z którego będę musiała podejść kolejne 1,5-2 km do domu bo żaden autobus tamtędy nie leci. I zobaczymy jak to wszystko wyjdzie...

  • NyuKarisia

    NyuKarisia

    23 sierpnia 2017, 23:54

    Może to też od pogody to zależy? Ja w upalne dni to padam na pysk, nic mi się nie chcę i nie mam na nic siły.. Pyszne jedzonka wyczarowałaś :) Może na śniadanie więcej węglowodanów jeść? żeby organizm miał więcej energii przez dzień :o)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      24 sierpnia 2017, 07:45

      No właśnie ja już głupieję. Jedni mówią "jedz węgle, to podstawa", inni wychwalają śniadania białkowo-tłuszczowe. Muszę przyznać, że po białkowo tłuszczowych faktycznie dłużej jestem najedzona i nie czuję się ciężko. Sama już nie wiem. Dziś mi się serki skończyły więc dziś owsianka, zobaczymy jak to będzie :)

  • Klemisia

    Klemisia

    23 sierpnia 2017, 21:07

    Pyszności :) Długie spanie nie zawsze sprzyja...

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      24 sierpnia 2017, 07:46

      Oj wiem, jak nadrabiam w weekend i śpię po 12 godzin to czasem potem cały dzień chodzę śnięta :D

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    23 sierpnia 2017, 15:13

    Przełóż pomiary po @ bo coś tam zawsze więcej wyjdzie. Co do zmęczenia u mnie jest podobnie ale ja ze względów zdrowotnych często miewałam napady senności, mam niedoczynność itd. długo by gadać. Na szczęście teraz mam chwilowy spokój. Ale od kiedy zaczęłam ćwiczyć czuje bolesność mięśni i zmęczenie takie fizyczne ale nie ma się co dziwić jak jest się kulką :D Może organizm musi ogarnąć że koniec leniuchowania i przestawić się :)

    • NyuKarisia

      NyuKarisia

      23 sierpnia 2017, 23:49

      Ja też mam niedoczynność tarczycy i tak samo mam.. :(

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      24 sierpnia 2017, 07:50

      Ja tam całkiem kulką nie jestem ale kształtu eliptycznego jestem jak najbardziej :D no i mięśnie zastane. Może naprawdę muszę je przyzwyczaić, że od dziś jestem księżniczką fitnessu i jak przeczekam to przejdzie :)

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      24 sierpnia 2017, 11:10

      Ja o sobie mówię kulka bo się tak czuję :D Trzymam kciuki żeby jak najszybciej przeszło :)

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      24 sierpnia 2017, 11:12

      Z niedoczynnością tak chyba już jest, tylko dziwne bo mam wyniki perfekcyjne a samopoczucie średnie. Ale zobaczę jak schudnę bo może to przez nadprogramowe kg jest się takim ociężałym.

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    23 sierpnia 2017, 14:07

    Czy Twoja mama robiac te pieczone frytki najpierw gotuje ziemniaki?

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 sierpnia 2017, 14:25

      Nope. Ja też nie gotuję. Obieram ziemniaki, kroję na frytki, wrzucam do miski, skrapiam oliwą (łyżka-dwie całkowicie wystarczą), obsypuję przyprawami i wyrzucam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. 180-200 stopni, 30-40 minut (lub 20-25 z termoobiegiem) i gotowe. Taki mój obiad na leniwe dni - mama taki chyba miała wczoraj :D

    • theSnorkMaiden

      theSnorkMaiden

      23 sierpnia 2017, 16:26

      Dzieki czyli tak jak robir pieczone w plasterkach ale zeykle wydawalo mi sie zr jak pokroje na frytki to strasznie dlugo bedzie sie pieklo

  • theSnorkMaiden

    theSnorkMaiden

    23 sierpnia 2017, 14:06

    Ja na poczatku odchudzania bylam tez ciagle zmeczona. A potem mi przeszlo co do wagi nawet jak jutro bedzie lipa to za tydzien zleci wiecej wtedy bo woda itp

  • lapaz80

    lapaz80

    23 sierpnia 2017, 12:30

    Ja zaczęłam codziennie zażywać magnez. Od razu mi lepiej

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 sierpnia 2017, 14:27

      Może jest to jakiś pomysł... Swego czasu zażywałam, bo piłam dużo kawy, ale razem z kawą rzuciłam wszelkie suplementy. Ale dziś i tak mam w planie aptekę to może spróbuję :)

  • Devorah

    Devorah

    23 sierpnia 2017, 11:20

    Ja też czułam takie okropne zmęczenie na początku odchudzania... Nie wiem czy to co napiszę jest prawdziwe ale myślę, że organizm mi się buntował przed zdrowym jedzeniem, obcięciem kalorii ogólnie zdrowym trybem życia... Przyzwyczajony do syfu zaczął się oczyszczać... Poza tym pomogło mi odpuszczanie sobie od czasu do czasu ... dwa razy miałam cheat day'e i raz ten tygodniowy urlop po którym odżyłam na nowo :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 sierpnia 2017, 14:30

      Mówisz, że moje ciałko żąda chipsów? :D Oj, przykro mi, nie dostanie :) Jakoś w ogóle mnie do nich nie ciągnie. Ani do słodkiego. Dlatego żal mi odpuszczać. Może dziś zrezygnuję z treningu, bo od czwartku do przyszłego wtorku będę miała świetne warunki więc pewnie będę ćwiczyć codziennie. Zobaczymy jak zareaguję na dzień regeneracji. Dziękuję za radę :)

  • aniloratka

    aniloratka

    23 sierpnia 2017, 10:09

    Hej, moze odpusc sobie wazenie jak jestes przed @? Wiesz, ze bedzie troche wieksza przez wode itp. PO co sie stresowac :P wpisz sobie poprzednia wage i tyle :) A co do snu... hm, Moze za duzo stresu, musisz sie wyciszyc przed spaniem. Moze jakas medytacja. Kiedy cwiczysz? jesli wieczorem to moze jestes za bardzo pobudzona. Dobrze wywietrz sypialnie i nie korzystaj z tel przed snem. Moze troche pomoze

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 sierpnia 2017, 10:50

      Ćwiczę zaraz po pracy, przed obiadem. Teraz, gdy zastępuję moją managerkę i chodzę do pracy trochę wcześniej, to wypada koło 16:30-17:00. To chyba nie jest jakoś strasznie późno. A z zaśnięciem nie mam problemów, chociaż w drugiej części nocy od paru miesięcy często się budzę i bywa, że nie mogę już zasnąć jak się raz obudzę. Ale teraz akurat śpię nienajgorzej i naprawdę dużo więcej niż miałam w zwyczaju. I mimo to przysypiam wieczorami na kanapie. Mój jest nieszczęśliwy bo nie daję rady oglądać seriali do północy, jak to mieliśmy w zwyczaju :(

  • snowflake_88

    snowflake_88

    23 sierpnia 2017, 10:03

    A czy to przypadkiem nie od tej kijowej pogody? Tzn. nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie od kilku dni jest jesiennie. Zawsze jak się robi tak brzydko po lecie to czuję takie rwanie i ból w kościach. Na szczęście ma być jeszcze ciepło.

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 sierpnia 2017, 10:47

      No trochę się chłodniej zrobiło, ale słoneczko nadal prześwieca przez chmurki i nie czuję jeszcze jesiennej chandry :) Z resztą ja nigdy nie byłam wrażliwa na pogodę. Czasem tylko jak ciśnienie leciało na łeb na szyje to bywałam senna, ale to już od rana, nie tak, że tylko wieczorami...