Witam Was kochane! Jeeejku, nie było mnie grubo ponad tydzień, za co Was przepraszam. Przywiozłam z Bieszczad jakąś paskudną grypę, tydzień chodziłam nieprzytomna a kilka dni spędziłam siedząc na kanapie i patrząc jak Mój gra na konsoli bo nie byłam w stanie zrobić nic. Od patrzenia w komórkę dostawałam wręcz nudności dlatego wzięłam tydzień wolnego od Vitalii. Diety nie trzymałam w 100% bo nie miałam siły wszystkiego ważyć, wymyślać, gotować, pilnować. Myślę jednak, że rzadko przekraczałam mój ustalony limit. Z Bieszczad wróciłam z wagą 63,3 kg - dziś rano waga pokazała 63,1 kg, więc jest dobrze. Dziś już funkcjonuję w miarę normalnie, choć kaszel wciąż męczy. Dziś zaczęłam wszystko z powrotem ważyć i pilnować, jutro więc pewnie nastąpi pełna relacja z dzisiejszego dnia. Póki co kończę relację z Bieszczad i obiecuję powoli nadrabiać zaległości u Was :)
Środa
(ze szlaku zawróciło nad błoto nie do przejścia, dlatego dzień wpadł słabo, poprawiliśmy wieczorem spacerem)
Czwartek
(degustacja bundza i oscypka prosto od bacy :) )
Piątek
Sobota
(nasze schronisko, najlepsza miejscówka w Bieszczadach)
(nareszcie w domu z ukochanym, kupon na 20 zł z pyszne.pl był jak znalazł)
Uff, koniec. Jak mówiłam, dziś wróciłam do diety na 100%, do ćwiczeń dopiero jutro bo kaszel wciąż męczy i dziś się trochę bałam. Dziś również debiutuje mój fundusz książkowy, chociaż po dzisiejszym dniu kasetka zostanie pusta, bo kara za kieliszek wina zje wszystko co wypracowałam :P Ale to jutro. Teraz lecę łyknąć jakiś Rutinoscorbin i wskoczyć pod kołdrę. Do zobaczenia jutro w Waszych pamiętnikach!
Orzeszek1984
11 października 2017, 14:20Zdjecia piekne a grypa przerazajaca bo juz sie boje tej jesieni i zimy co nam przyniesie
Cathwyllt
11 października 2017, 14:36Ja mam nadzieję, że skoro teraz już zaliczyłam choróbsko to będę jakoś magicznie chroniona przez resztę sezonu :P dla pewności pójdę się zaszczepię w następnym tygodniu, jak juz całkiem się doleczę.
alraunaaa
11 października 2017, 11:01Ależ ci zazdroszczę widoków :) Kocham Bieszczady!!:)
Cathwyllt
11 października 2017, 11:13Ja też :) Wszystkie góry w Polsce już przerobiłam, ale w Bieszczady wracam najchętniej :)
alraunaaa
11 października 2017, 11:37Ja jeszcze lubię Sowie- mają dla mnie urok wspomnień:) Ale Bieszczady to takie magiczne miejsce :)
KochamBrodacza
10 października 2017, 19:34Biedna dobrze, że już lepiej z Twoim zdrowiem :) Najważniejsze, że waga w porządku, a że czasem zjadłaś coś co nie powinnaś to tym lepiej, że nic nie przybyło :D Piękne widoki aż chciało by się pojechać w góry. Zdrowiej do końca szybko! :)
Cathwyllt
11 października 2017, 10:53Po prawdzie to jadłam wszystko na co miałam ochotę pilnując tylko, żeby się nie przejeść. Uznałam, że skoro spalam nawet 3500 kcal na samej wycieczce to mogę sobie pozwolić na duże ilości pieczywa :) A zdrowie już w porządku, dzis juz chyba nawet poćwiczę. Coś tam jeszcze z nosa kapie, ale nie powinno za bardzo przeszkadzać :)
KochamBrodacza
11 października 2017, 11:33I dobrze zrobiłaś :) To fajnie że tylko katar został i oby jak najszybciej odpuścił :) Trzymam kciuki żeby udało się poćwiczyć :)
106days
10 października 2017, 16:57Ale ładnie w tych górach :) Zdrówka!
Cathwyllt
11 października 2017, 10:49Dziękuję :)
theSnorkMaiden
10 października 2017, 08:26Wyjazd sie udal jak mniemam:) szkoda tylko ze sie rozchorowalas
Cathwyllt
11 października 2017, 10:49Na szczęście dopiero po powrocie :) Ale w sumie czemu się dziwić jak człowiek spocony a na połoninach wiatr, że głowę chce urwać...
Nattiaa
10 października 2017, 07:22haha dobre są te foty tak jadę i patrzę chlebek, tyskie, chlebek, tyskie... o bułka! o Żubr! :D:D
Cathwyllt
11 października 2017, 10:48Hej, urlop miałam :D Piwko wieczorem to nasza górska tradycja, a że nie mieszkaliśmy w pensjonacie, tylko w schronisku górskim to tylko kanapki zostawały. Jedna panienka próbowała robić kaszę z warzywami ale jakoś czarno widzę potem taki lunchbox na szczycie góry :P
wPatka
10 października 2017, 06:51Na jednym szlaku byłam :D na zdjęciu kojarzę. Uuuuu, ale widoki śliczne. Pogoda super z tego co widziałam na zdjęciach. Wrażenia zapewne też :D Jedzenie ujdzie :P I waga też dobrze. Same plusy gdyby nie choroba. Teraz to tylko dużo zdrówka życzę i szybkiego powrotu do formy :)
Cathwyllt
11 października 2017, 10:47Cóż, na wyjeździe z noclegiem w schronisku inne jedzenie jest ciężkie do zrealizowania, więc byłam skazana na kanapki. Z którego dnia to zdjęcie, gdzie byłaś? :)
wPatka
11 października 2017, 20:08Komentarz został usunięty
wPatka
11 października 2017, 20:08Piątek :D