Dzisiaj dzień pod znakiem pomidorowej od obiadu po kolację bo była, a żal mi było wylewać tylko zamiast pulpecików były ryby, karp i dorsz do wyboru.
Jak to na diecie czasem człowiek jest głodny tak było ze mną przed kolacją, a wtedy rodzi się w głowie demon kusiciel, a weź zjedz kawałek ciasta albo to ptasie mleczko najwyżej mniej kaloryczną kolację zjesz, weź tylko tyle żeby przestało ssać w żołądku, a nic się nie stanie, to przecież tylko kawałeczek. I tak podszeptywał, doprowadzał prawie do jakiegoś obłędu, ciągu wręcz narkotycznego znajdował wiele powodów i argumentów żeby tylko nakarmić swoją bezdenną głębię.
Nie dałam się mając już takie doświadczenie, że kawałek słodkiego skończy się pójściem głodną spać ponieważ kolacyjka byłaby mikra, więc ostatkiem rozsądku powiedziałam nie, poczekałam jeszcze trochę i zjadłam kolację po której nie jestem głodna, demon przepędzony, a raczej nakarmiony niekoniecznie tym co by chciał jednak uśpiony..
Śniadanie Kawa zabielana bez cukru 200ml 50kcal
Jogurt bio 140g 131kcal
Obiad Zupa pomidorowa 230g 97kcal
Makaron 177g 212kcal
Karp smażony 130g 287kcal
Kolacja Zupa pomidorowa 270g 114kcal
Makaron 200g 240kcal
Kawa zabielana z cukrem 200ml 90kcal
Razem 1221kcal
+ Woda czysta niegazowana 2l
kalina91
15 lutego 2018, 07:43Brawo i jak pieknie opisane :)
Cefira
15 lutego 2018, 23:25:)))