Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
drugi dzień...


...diety dobiega końca.

Daje radę, choć oczywiście zaczęło się pod górkę - od wczoraj mały chory, ja wczoraj również miałam gorączkę 38, więc popołudnie przeleżeliśmy w łóżku, a ponieważ nie miałam zupy ugotowanej, więc ominęłam obiad. Wiem, ze omijanie posiłków jest niedopuszczalne, ale trudno, siła wyższa.

Dziś już wszystko wg planu poszło, może z wyjątkiem wagi porannej- 83,5 :(((

W ostatnim czasie tak przeginałam z jedzeniem, że nie miałam odwagi się ważyć, rozpoczynając dietę tak szacunkowo podałam 82, ale okazuje się , że było i jest więcej w rzeczywistości....MASAKRA!!!

No ale nie marudzę, biorę się za siebie...będzie dobrze!

 

 

  • izabelka1976

    izabelka1976

    4 grudnia 2013, 10:05

    Próbowałaś najeść się na zapas. Bo wiedziałas, ze za chwilę będziesz maiała zakaz (o! nawet się zrymowało). Nie martw się, wiele z nas tak ma. A przynajmniej ja (kurdę, co jest? znów rym :D) Masakryczna waga mówisz? W takim razie tylko przybij sobie piątkę, że zaczęłaś dietę. Za kilka tygodni mogło byc jeszcze gorzej, czyż nie? Czyli umieść w swoich punktach motywacyjnych kolejny argument że odchudzanie to dobra decyzja :**

  • 580Selene

    580Selene

    4 grudnia 2013, 00:06

    penie, ze będzie dobrze... musi być! póki bedziesz utwierdzać sie w swoich przekonaniach, póki będziesz trawać i szła na przód... bedzie dobrze! Pozdrawiam