Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
poniedziałek....


wczoraj 75,0

dzisiaj 75,1

Już się ogarnęłam - dziś było 100% dietki i postanowiłam, że tak już będzie. Żadnego podjadania, nawet okruszynki, bo to jest dla mnie zgubne. Nie i koniec.

Nie czas na żadne postoje, trzeba iść naprzód....postój będzie , jak osiągnę wagę 68, wtedy będę mogła sobie podjadać coś, na co mam ochotę i kontrolować wagę, a teraz jest pora na chudnięcie, na zrzucanie kilogramów, a każde podjadanie, nawet jeśli nie powoduje przyrostu wagi, to zahamowuje chudnięcie i opóźnia mój cel. Już to kiedyś przechodziłam, cel miałam na 70 kg, a gdy doszłam do ok 72, to zaczęło się podjadanie i w efekcie celu nie osiągnęłam. Teraz już na to nie pozwolę, muszę dopiąć swego i koniec.

Taką właśnie rozmowę przeprowadziłam dziś z sobą i od dziś znów dietkuję wzorowo :)

  • alicja205

    alicja205

    28 stycznia 2014, 17:23

    Muszę też sobie przemówić do rozsądku ;)

  • Stokrotka19822

    Stokrotka19822

    28 stycznia 2014, 15:29

    Masz rację popieram cię i twój upór. Ja żałuję tego że jak ponad rok temu zachorowałam na woreczek żółciowy i schudłam do 68 kg bo tak mnie to wymęczyło że przez półtora tygodnia nie jadłam bo nie mogłam , to że nie trzymałam diety jak lekarze zalecili. Teraz nie musiałabym chudnąć i wogóle. A tak to się podjadało i się przytyło. Teraz też powiedziałam że będę się miała na baczności z podjadaniem. Tak trzymaj KOCHANA POZDRAWIAM :))))))))))))