Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chce sie wygadac...Moj sekret...Krotko...


TO W WIELKIM SKROCIE; Powoli pekam..A minelo juz kilka lat. Oddalam dziecko do adopcji, zrzeklam sie praw. Nigdy nie zapomne slow jakie uslyszalam od mamy <oddaj je bo zmarnujesz sobie zycie> Ojciec nic nie wie o tym. Jedynie wsparcie mialam od siostry i jej meza bo mnie do siebie przygarneli i utrzymywali. Nie zaluje decyzji bo gdybym nie oddala to bym w najlepszym wypadku wyladowala w domu samotnej matki z 0 na koncie. Wybaczylam mamie i mamy jako taki kontakt. Gdy siostra urodzila i widze jak mama uwielbia mala to serce mi sie kraja Od tego momentu nie przyjezdzam na swieta i wtedy kiedy siostra ma przyjechac do domu rodzinnego...Nie chodzi mi ze jestem zazdrosna bo sama uwielbiam siostrzenice i chetnie ich odwiedzam. Jedynie mam zal do mamy...


NIE CHCE SLOW WSPOLCZUCIA CZY CZEGOS W TYM STYLU; CHCIALAM W KONCU CZESC TEGO Z SIEBIE WYRZUCIC MOZE BEDZIE LATWIEJ MI ZYC

  • annaewasedlak

    annaewasedlak

    26 listopada 2018, 17:04

    To nie takie proste czas złagodzi ból ale nigdy nie zapomnisz.

  • nuta

    nuta

    26 listopada 2018, 10:12

    nie jestes sama. wiele kobiet staje przed podobna decyzja. wiele tez wybiera po porstu aborcje i zyje dalej. podjelas dobra decyzje. jakie mialas opcje? bida z nedza bez mozliwosci zapewnienia pelnej rodziny dziecku, adopcja i danie szansy na lepsze zycie lub usuniecie. znam ten bol, ale zycie toczy sie dalej. najgorzej zamknac sie w domu. warto pracowac, wlaczyc sie w wolontariat, rozwijac sie albo zglosic sie po pomoc do psychologa. trzymaj sie cieplo!

  • takaja27

    takaja27

    25 listopada 2018, 23:36

    Az nie wiem co na pisac. Serce mí sie samej z bolú skrecilo teraz. Przykro mi

  • SzczesliwaJa

    SzczesliwaJa

    25 listopada 2018, 21:50

    Przykro czytać o Twoim bólu. Dobre w tym wszystkim, że dałaś dziecku życie i szansę na nową rodzinę. Trzymaj się mocno. Może jeszcze będziesz miała dzieci, na które przelejesz tę miłość. Chyba przy takiej traumie jaką przeszłaś potrzebna jest pomoc psychoterapeuty? To trzeba przegadać/"przeleczyć", bo jak widzisz ucieczka nic nie daje. Po co ma to ropieć w Tobie do końca życia? Terapia przyniesie choć trochę ulgi. Wszystkiego dobrego!

  • Joanna0802

    Joanna0802

    25 listopada 2018, 21:10

    Zgadzam się z Matrka. Pomysl ile szczęścia dałaś innym ludziom. Ściskam mocno

  • Matrka

    Matrka

    25 listopada 2018, 17:42

    nie cofniesz czasu...ale maleństwo na pewno ma super w nowej rodzinie....tak zawsze myśl. Zobacz ile dałaś szczęścia innym ludziom...dużo szczęścia....a teraz wyjedz...za granicę...poszukaj nowych ludzi, nowego otoczenia i żyj....zawsze można zacząć żyć od nowa.... Powodzenia i ścisakam

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 18:27

      Komentarz został usunięty

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 18:27

      Komentarz został usunięty

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 18:31

      4 lata temu tez tak myslalam ze wyjade, poznam ludzi, inny swiat i zapomne.. ale pol roku temu wrocilam do Polski, mieszkam ponad 500km od domu i wspomnienia wrocily...Mimo nowego otoczenia...

  • Dziobass

    Dziobass

    25 listopada 2018, 14:25

    przepraszam ale nie rozumiem towjej mamy, moja siostra nie miala niczego byla mloda osoba i urodzila , gniezdzielismy sie w 5 w pokoju, mieszkala z nami, mojej mamie przez usta by nie przeszy takie słowa, nie mnie osoadzac twoja rodzine ani Ciebie, Moge sobie tylko wyobrazic jak Ci ciezko.

  • Dziobass

    Dziobass

    25 listopada 2018, 14:24

    Komentarz został usunięty

  • iwona.szczecin

    iwona.szczecin

    25 listopada 2018, 13:07

    Musi Ci być bardzo ciężko...przytulam...

  • karmelikowa

    karmelikowa

    25 listopada 2018, 12:15

    Wybacz ale nie ogarniam Twojej mamy,ja bym w zyciu nie pozwoliła oddac córce dziecka ,chyba że sama by tak zdecydowała ,i jak bym tylko mogła to tak bym jej pomagała i kochała wnuka-wnuczkę,musi Ci byc cieżko ....:/

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 12:45

      Ciezko staje sie dopiero teraz a minelo juz lekko ponad 4 lata...Przez ten czas glownie bylam za granica gdzie wiekszosc czasu pracowalalam i nie bylo czasu o tym rozmyslac...Teraz wrocilam ale i wspomnienia wrocily chyba ze zdwojona sila...

  • filipAA

    filipAA

    25 listopada 2018, 11:55

    Współczuję sytuacji przytulam mocno

  • Berchen

    Berchen

    25 listopada 2018, 11:42

    To bardzo ciezkie przezycie, nie bede komentowala "pomocy" twojej mamy, tego ze ukryla to przed mezem- dziadkienm dziecka. Mysle ze bez pomocy profesjonalnej bedzie ci trudno z tym zyc. Szukaj pomocy psychologa.

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 12:41

      Myslalam o psychologu ale jestem zbyt zamknieta osoba zeby cos takiego opowiadac...Za duzo emocji..

    • Berchen

      Berchen

      25 listopada 2018, 12:48

      dalas rade opowiedziec tutaj , psycholog to tez obca osoba , tyle ze on mysle umialby cos podpowiedziec , pomoc - jak z tym zyc. Innego wyjscia chyba tez nie ma jak tylko zaakceptowac swoja decyzje , mimo ze nie byla tak naprawde twoja. Czy ojciec dziecka wiedzial o tym? to nic teraz nie zmienia , tylko nie rozumiem jak do czegos takiego moglo dojsc. Ja tez bylam "za wczesnie" w ciazy, bylam w szkole, fakt ze pewnie pozniej, bo urodzilam po maturze ale tez nie bylo latwo.

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 13:24

      Opisac dalam rade z trudem ale opowiedziec to juz nie to samo ;/ Ja nie mam problemu z zaakceptowaniem swoich decyzji tylko chcialabym zapomniec reakcje mamy i to jak sie po tym zachowywala...Jak gdyby nigdy nic cieszyla sie z urodzin 2 dzieci brata ciotecznego a teraz z siostry corki (2lata) i za kazdym razem jak dzwoni to mi opowiada jaka to fajna...Ojciec dziecka? to dluga historia ale wiedzial i nic nie pomogl. A ja zylam wtedy za 100zl miesiecznie bo w tak malym miescie nie bylo pracy na weekend a pozniej widac bylo juz brzuch i akurat matura...Wsyd jaki wtedy czulam nie do opisania...Lzej mi troche mogac to opisac...

    • Berchen

      Berchen

      25 listopada 2018, 14:05

      Wiesz- wiedzac tylko to co sie w kilku zdaniach zamknelo trudno cos madrego doradzic. Ja bylam tez przed matura ale my wiedzielismy ze chcemy byc razem. Ojciec dziecka szalal z radosci- pracowal i dbal o nowa rodzine, mimo ze mial tez dopiero 21 lat. Ja poszlam do pracy po trzech latach ( w tym czasie urodzila sie 2. corka) U mnie mama nie musiala sie wtracac a jesli to w zyciu by do tego nie dopuscila. Ja nie wiem czy w twojej sytuacji dalabym rade z nia miec kontakt.

    • Majkaaa91

      Majkaaa91

      25 listopada 2018, 14:10

      Było widać brzuch, a Twój tata o niczym nie wiedział? Jak to możliwe?

    • Berchen

      Berchen

      25 listopada 2018, 14:26

      chyba cos zle zrozumialas - nie napisalam ze rodzice nie wiedzieli - jasne ze oboje wiedzieli, tylko ni emusieli sie wtracac bo bylam razem z mezem - wtedy jeszcze chlopakiem razem i on na nas pracowal - nie mialam potrzeby pomocy rodzicow (zadowoleni z faktow tez nie byli, ale nie bylo to tez tragedia).

    • Majkaaa91

      Majkaaa91

      25 listopada 2018, 14:31

      Berchen, Ty mnie źle zrozumiałaś :) Odnoszę się do autorki wpisu, bo pisała o widocznym brzuchu w odpowiedzi na Twój komentarz.

    • Berchen

      Berchen

      25 listopada 2018, 14:39

      fakt - nie zauwazylam ze to jeszcze ktos dolaczyl do rozmowy, nie spojrzalam na Nick, sorki:)

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 14:44

      Na czas szkoly sredniej mieszkalam u babci (wiekszosc czasu byla poza domem), z czasem tez przestalam jezdzic do domu a na koncu wyprowadzilam sie do siostry (inne miasto) wiec wszystko dalo sie ukryc..U mnie inna sytuacja ojciec dziecka najpierw powiedzial ze zrobil to specjalnie a pozniej stwierdzil ze to nie jego i ograniczyl calkowicie kontakt...KIedys bylam otwarta osoba lubilam sie smiac, poznawac ludzi...Teraz jest inaczej, mysle ze nikomu juz nie zaufam, zyje tak z dnia na dzien, przestalo mnie cokolwiek cieszyc...Nie mam pomyslu na zycie, myslalam ze przeprowadzka cos zmieni ale to tutaj zlapal mnie dol...Chyba zaczynam wierzyc w osoby ktore mimo staran maja cale zycie pecha i pod gorke i takie co bez wkladu wlasnego sa szczesliwe..

    • Berchen

      Berchen

      25 listopada 2018, 14:54

      nie ma tak ze cale zycie - pech , mialam tez okresy nieopisanie trudne - choroby smiertelne obu corek, myslalam ze juz mnie nic dobrego ni espotka - a teraz minelo wiele lat i jestem szczesliwa:) ty tez bedziesz, musisz troche nad tym popracowac:)

    • chaotycznie

      chaotycznie

      25 listopada 2018, 15:43

      Mam nadzieje ze sie los w koncu i do mnie usmiechnie :) dzieki za rozmowe ;)