Wytrwałam! Przynajmniej do tej pory. Zjadłam lekkie śniadanie, obiad, podwieczorek, kolację, w każdym razie nie mam za nic wyrzutów sumienia choć przyznam, że tego pysznego obiadu dla reszty rodziny jest mi żal (kluseczki śląskie mniam).
Podjęłam dziś wyzwanie o robieniu przysiadów codziennie i powiem Wam, udało się. Składałam pranie i podczas układania robiłam kilka ( chyba zrobiłam nawet więcej niż 10). Bolały mnie nogi ale wiedziałam, że jak boli to działa.
Co ja jeszcze miałam napisać? hmm.. Myślałam o tym moim powrocie do diety i o założeniu tego pamiętnika cały dzień. Świadomość tego,że mogę się z Wami wszystkim podzielić i poczytać wasze wpisy bardzo mnie motywuje.
Jutro postaram się dodać jakieś zdjęcia, może z wypadu na rower.
Pozdrawiam
Sigrdrifa
9 października 2014, 08:39Cześć:) odchudzam się z bardzo podobnej wagi (64,2kg) i mamy praktycznie identyczny wzrost :D Ja chciałabym schudnąć do 53kg. Na pewno będę do Ciebie zaglądać. Tym razem na pewno się uda, powodzenia!