Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
co tu gadać...


 

 No więc tak:

Tydzień temu wróciłam z super urlopu z Włoch ( z wagą 76).
Wszyscy orzekli że schudłam strasznie - a to niby nie prawda bo waga taka jak wcześniej, a w pasie faktycznie różnicę widać jak cholera  - w sukienkę w którą miesiąc temu sie wbijałam i była opięta jak nie wiem jest luźna. Dziwne to doprawdy i nie wiem skąd to tak, ale git:)

Powiedziałam sobie że do Świąt Bożego Narodzenia mam ważyć 65kg - bardzo realne postanowienie, więc mam nadzieję że się uda.
Niby sie nie odchudzam, ale:
1 śniadanie - 10:00
2 śniadanie (bo jak to w pracy nazwać)- 14:30
a potem to już coś lekkiego w domu, choć nie zakazałam sobie niczego, to jednak nie pakuję pewnych rzeczy w siebie:)

Kamilka wybacz mi blokadę, ale już jestem i odblokowałam sie i wogle myślę że teraz już tu będę zaglądać:)

Waga moja pokazuje 74kg:) Więc już tylko 9kg zostało:))
A nie głodzę się jak jem w ten sposób, więc można tak śmiało wytrzymać:)