Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
yes, yes.



rano wstałam - wyglądało za oknem niezachęcająco.
sprawdziłam prognozę - ma padać.
więc śniadanie, odczekanie 30 minut.
znalezienie saszetki na biodra.
i już idę wychodzić swoje kilometry.
tak dobrze mi się chodziło, zrobiłam dużo okrążeń w parku, patrzę a endomondo nie pokazuje mi ile kilometrów zrobiłam - grrr. w tym wypadku dobrze, że miałam odpaloną inną aplikację ;) okazało się, że jakiś problem z GPS miałam, ale już naprawiony.

i wyszło, że pokonałam wczorajszy wynik, bo w 60 minut zrobiłam 7,1 km ;) 

nauka, nauka, nauka.

i chciałam czy nie chciałam znów spacer, bo jeden z psiaków został ze mną.
więc niedawno wróciłam i zrobiłam 3,14km w 36minut ;) widać, że spacerowanie samej lepiej idzie :D Papaja dziś natrętnie szukała co krok czegoś w trawie.

więc na dziś mój wynik to 10,24 km <3
jestem mega zadowolona.
pilnuje postawy podczas chodu i oddychania.
wydech ustami idzie mi dobrze, ale wdech nosem to u mnie udręka z powodu starych problemów ;) tak jakoś czuję.

aleeee, jest super ;)
jutro wymiary i ważenie. jestem pewna, że będą minusy, ciekawe tylko jakie - w końcu jest okres to mogłam zatrzymać wodę chociaż nie czuję jakoś specjalnie ;)
tyle piję wody, że nie powinnam jej mieć za dużo ;)

tylko co dziwne - coraz większy dyskomfort czuję w barkach ;/
ech, zawsze coś - byleby nie kolejna operacja.

no, ale dziś się cieszymy - 10 km to jest coś!
  • Pantera05

    Pantera05

    31 sierpnia 2013, 20:49

    Podziwiam ;)