Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem realistką, chcę zmieniać siebie pracując nad tym, a nie liczyć na to, że coś stanie się samo.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6996
Komentarzy: 53
Założony: 7 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 26 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cherriesss

kobieta, 33 lat, Gdańsk

171 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: do ślubu (2016r.) rozmiar 38 - powoli, do celu, skutecznie ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 maja 2014 , Komentarze (3)

Ogólnie nie ma jakiś cudów. A już zwłaszcza w aktywności fizycznej. Przemaszerowałam tylko 7km, więc to właściwie nic. 
Lekko paraliżuje mnie sesja. Nadal spać po nocach nie mogę.... 

Wyniki:

muszę na pewno wymienić baterię w wadze, bo skacze.
cm spadają tak nijak - samym jedzeniem, z którym też nie jest idealnie, nic się nie zdziała. 
byleby przez sesję tego nie zawalić, bo czuję się lepiej z tymi 4kg mniej.

18 maja 2014 , Skomentuj

więc dziś mamy z P. 3 rocznicę. smutno mi trochę, bo oddziela Nas ponad 1000km. ale na skype zjemy dziś wspólny obiad :) jakoś trzeba sobie radzić.

znów zaczęłam maszerować, w 3 dni prawie 19km. żałuję, że w weekend źle się poczułam i muszę koniecznie skończyć projekt na studia, więc w sumie mało ruchu.

chyba największą rzeczą, która mi przeszkadza to bezsenność. chyba muszę w końcu pójść do mojej lekarki pierwszego kontaktu, bo nie byłam od operacji, za co mi się pewnie dostanie i pogadać, żeby zrobić znów wszystkie badania.
chociaż, gdy P. jest u mnie śpię jak dziecko :)
ale może to też nerwy przez sesje, bo ludzie poszaleli i egz mam codziennie, a nawet dwa w jednym dniu... będzie ciężko.

z jedzeniem też mam problem - nie jestem w stanie zjeść więcej niż 3 posiłki, a jem małe porcje. może to też dlatego, że wstaje później. muszę to uregulować, bo to nie jest dobre.

co do wymiarów, nie ma jakiś spektakularnych spadków, zresztą nie przeszkadza mi to. waga mi skacze i pokazuje od 66-67kg, muszę chyba wymienić baterie, bo to zależy od stania - więc przyjęłam bezpieczne 66,5kg.

12 maja 2014 , Komentarze (2)

P. był tydzień u mnie przed wyjazdem do Niemiec.
byłam grzeczna zgrzeszyłam jedynie jednym wypadem do chińczyka, piwem, raz jedzeniem po 22, paroma chipsami (dałam radę się powstrzymać :D) :)
nie ma cudów ze spadkiem, bo kilogram i w sumie -12cm z obwodów, wiem, że to woda. 
bo nadal za mało się ruszam, ale mam nadzieje, że będzie lepiej :)

wymiary:

z biustu tak dużo, bo pierwszy wynik sprzed okresu jest, a biust mi się powiększa ostatnio wtedy :) jestem zaskoczona talią, ale w sumie zawsze z niej i pod biustem leci mi najszybciej :)

mam nadzieje, że za tydzień będzie lepiej :)

1 maja 2014 , Komentarze (3)

ostatnio, gdy tu byłam w pasku miałam już 62kg. a potem była operacja, wiele się nagmatwało, P. był ze mną, a za tym sporo jedzenia, mało ruchu, dużo stresu.

kiedy miałam odwagę wejść na wagę zobaczyłam 70kg. nie chciałam wierzyć, więc tydzień później stanęłam i było 72 - miałam okres, więc stwierdziłam, że dlatego, może się oszukiwałam, ale te cyfry mną wstrząsnęły - w sumie 10kg na plusie.

rok temu, 30.04 miałam 62kg. po roku +10kg, +10cm w biuście, +5cm pod biustem, +7cm w talii, +9 w brzuchu, +6cm w biodrach, +5cm w pośladkach, +5cm w udach, jedynie moje śmieszne łydki ciągle mają 35cm. trochę przygnębiające.

od czasu, gdy zobaczyłam 72kg, minęły jakieś 2tyg. walczyłam z myślami. postanowiłam coś zrobić.

na dziś wygląda to tak (nie mam pomiarów przy 70kg):

2kg to pewnie po prostu woda.

zaczęłam jeść porządne śniadania obiad, kolacja max do 22, ograniczone słodycze, słonych przekąsek zero.

mam zamiar znów zacząć maszerować. ćwiczyć też.

tak jak w tytule 835 dni do ślubu - dużo, mało - nie wiem. mam nadzieje, że mimo wszystko do tego czasu będę zadowolona patrząc w lustro :)

23 stycznia 2014 , Komentarze (3)

no więc na razie wszystko stoi.

miałam wizytę u lekarza
dowiedziałam się, że w tym roku będę potrzebowała kolejnych operacji - już 17 lutego łokcia, i barku - nie zgodzę się na termin inny niż wakacje. ludzie, ja w tym roku zaczęłam magisterkę! długa wracała do swojego spokoju - powinnam przywyknąć, ale to boli i męczy.

ważne było to, że na święta TŻ wracał na 2 tyg do Polski.
no i... 31 grudnia dostałam swój pierścionek :)
dobrze być narzeczoną.
tylko teraz było ciężej znów się rozstać.

ale na operacje przylatuje, przynajmniej obiecał, że poruszy niebo czy piekło i będzie.

wagowo 63kg.
stwierdzam, że u mnie nie idzie o jedzenie - a o to, że przez głupie diety (dukan) i typ sylwetki (jabłko) mój tłuszcz odkłada się tak, a nie inaczej - więc jak tylko będę wstanie, co by mieć też rehabilitacje - będę ćwiczyć starając się nie szaleć z jedzeniem w żadną stronę.

ale po raz kolejny - wszystko na spokojnie.
żeby na swoim ślubie czuć się w 100% szczęśliwa - chociaż akurat waga nie ma tu nic do gadania ;)

8 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Dziś jedynie 3h Callana, bo mam zakwasy po wczorajszym i wolę nie przesadzić ;)
część na brzuch poszła dziś lepiej, za to część przy poręczy z siedzeniem na pośladku gorzej, bo nogi osłabione po wczorajszym ;)

jutro postaram się zrobić 4h i Mel B na pośladki, bo we wtorek wracam bardzo późno, więc raczej odpadnie ;)

7 grudnia 2013 , Skomentuj

Dziś:
rano:
* 2h Callanetics 
dziś poszło o wiele lepiej, po czułam się świetnie i miałam ochotę na kolejną. ćwiczenia też poszły mi już lepiej, bardziej się starałam je na spokojnie opanować.

wieczorem:
* Rozgrzewka z Izą Tyszka 
* Mel B - pośladki 
* Fitappy na wewnętrzną część, ale jedynie ta część na stojąco 
* Ćwiczenia na ramiona z Izą Tyszka cz. 1-3 
* Rozciąganie z Izą Tyszka 

5 grudnia 2013 , Komentarze (2)


no cóż znów mnie trochę nie było.
TŻ przyleciał do PL i zapomniałam o świecie, no i o małych hamulcach też więc wpadło 2kg więcej, ale ogarnęłam to już trochę i dziś niby już 62kg, widziałam, ale póki co wolę zakładać 62,5kg.
w tym czasie nadal starałam się spacerować jak najwięcej i w listopadzie zrobiłam prawie 73 km, no i strzeliło mi 300km ;) od 1 grudnia mam 10km, ale wiem, że będzie coraz gorzej, ale postaram się łapać tą chwilę, gdy pogoda jest znośna.

znów zaczynam też ćwiczyć.
dziś za mną 1h Callanetics, zobaczymy jak to będzie i na dłuższą metę czy mi podejdą - wiem jedno, jestem strasznie nie rozciągnięta ;)
na pewno Mel B wraca też do łask.
tylko kurde jestem na 19 grudnia umówiona na tatuaż i znów na chwilę będę musiała przystopować no i zaraz święta i sylwester z TŻ w PL zobaczymy ;)

tabelka z wymiarami:

Wymiary

07.10

14.10

27.10

29.11

05.12

12.12

WAGA

62 (+0,5)

62 (-)

62-61,5

62,5 (+05/1)

62,5 (-)

 

PIERSI

94 (+2)

94 (-)

94

95 (+1)

95 (-)

 

POD PIERSIAMI

81 (-1)

81 (-)

81

82 (+1)

82 (-)

 

TALIA

76 (+1)

76 (-)

75

77 (+2)

76 (-1)

 

BRZUCH (PĘPEK)

86 (+1)

87 (+1)

87

89 (+2)

88 (-1)

 

POD PĘPKIEM

91 (-)

92 (+1)

91

92 (+1)

92 (-)

 

BIODRA

93 (+1)

93 (-)

93

94 (+1)

93 (-1)

 

PUPA

96 (+1)

96 (-)

96

96 (-)

96 (-)

 

UDA/KROK

54 (+1)

54 (-)

54

54/57 (-)

54/57 (-)

 

ŁYDKI

34 (-)

34 (-)

34

35 (+1)

35 (-)

 

BICEPS

26 (-)

26 (-)

26

26 (-)

26 (-)

 


widać jak było 2 miesiące temu, jak zmierzyłam się po wpadce, dodałam też do uda krok, ponieważ zwykle udo się mierzy 2-3cm od kroku, a tam mam już je dość chude, a taką bułkę właśnie na wysokości kroku ;/ 
przez ten tyg nie wiele zrobiłam, a teraz mierzyłam się nawet 4h po śniadaniu bo rano zapomniałam, ale 3cm są lepsze niż żadne ;)

29 października 2013 , Komentarze (1)


oczywiście powyższego paska nie można brać na serio, bo dieta to jedzenie DOBRZE.

ale ja o czym innym - jako, że dziś nie idę się ważyć do dietetyka (idę jutro), postanowiłam sprawdzić jak ten wczorajszy kebab się mi odbił - wchodzę, patrzę, a waga nie skacze, a od razu, zdecydowanie pokazuje..... 61kg.
jestem w szoku!
że pokazuje 62kg już przywykłam - spaliłam około prawie 13 tys. kalorii, więc no musiało się to dość ustabilizować, zwłaszcza, że miałam jak tak obiektywnie popatrzę, tylko parę wpadek.
i zwykle skakało teraz 61,5-62 itd...
a dziś pach i 61. 
ale prawda jest i taka, że mi na tych kilogramach nie zależy - zależy na centymetrach i na tym, by mi tłuszcz na brzuchu nie falował ;)

wieczorem napiszę co dziś poćwiczę, jeśli poćwiczę, bo mam mega zakwasy w ... pachwinie :D więc pewnie bardziej skupię się na górze ciała.
i spacer dziś koniecznie, bo ładnie jest... ;)

edit:
zrobiłam dziś na raz 8,15km, i pewnie na dziś to tyle, bo czuje, że powinnam dać odpocząć ;)

28 października 2013 , Komentarze (1)


nie było mnie 11 dni, ale ostatnio gorzej znoszę tęsknote i wgl wszystko i nie miałam ochoty pisać.
od ostatniego pomiaru nie mierzyłam się.
jutro mam mieć mierzenie u dietetyka na tej specjalnej wadze, ale nie wiem czy pójdę...

ech, od 17 października zrobiłam prawie 32km.
ciesze się, że chociaż ze spacerów nie rezygnuje.

dziś zjadłam kebaba.
nie mogłam się powstrzymać.
ale tak mi się zrobiło przykro, że postanowiłam zrobić dywanówki - 35min. było ciężko w połowie zrobiło mi się mega nie dobrze, ale chwile pooddychałam, i zrobiłam tylko połowę ćwiczeń na brzuch i zrobilam Mel B w swoim tempie na posladki.

mam nadzieje, ze bedzie lepiej ;)