Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Brak motywacji...


I co? Wyleczyłam choróbsko, wykąpałam się w piątek... I od tamtej pory nie potrafię się zebrać, żeby wrócić do ćwiczeń... A przecież 6 kg to nie jest jakoś strasznie dużo... Na diecie proponowanej przez Vitalię powinnam osiągnąć ten wynik już we wrześniu... Tzn. 58kg, bo analiza wykazała, że 55 jest zbyt niebezpieczne dla mnie, że to już będzie niedowaga... Tak więc 3kg w 3 tygodnie... Perspektywa wspaniała. Niech mi ktoś pomoże się wziąć w garść i schudnąć! Może jakbym miała towarzystwo jeszcze... Jakoś łatwiej chyba by było... Zaraz zadzwonię, do mojego przyjaciela, może pobiega ze mną, albo może nad jeziorko skoczymy? Popływam i już kalorie spalone. Głodna nie jestem, ale zrobię sałatkę, więc po ćwiczeniach będzie jak znalazł. Koniecznie muszę wrócić do moich brzuszków. Trzeba wymodelować mięśnie. Wiem, powtarzam się. Ale może jak tak będę powtarzać, to w końcu wbiję sobie to do głowy i zacznę realizować?

Motywacja:



Kiedy będę miała taki brzuszek i nóżki? Z moją budową chyba nigdy Głupia gruszka, która wszystko ma "w dupie" i udach...

Idę coś ze sobą zrobić...

  • wefelek

    wefelek

    10 sierpnia 2010, 08:28

    Ja na te vitaliowe granice niedowagi patrzę z przymrużeniem oka - mam 170cm, a na 55kg czuję się najlepiej. Kto może to wiedzieć lepiej niż ja sama. Poza tym waga to kwestia budowy, sylwetki i td. Też ważyłam się codziennie, ale to ma sens tylko przy pilnowaniu stałej wagi - przy gubieniu kg w sensownym tempie tylko irytuje - dlatego radzę Ci powalczyć z tym zwycazjem.