Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
walentynkowe dogadzanie sobie :-)


Ehh dziś był dzień przyjemności :)

Od rana czekałam na tą kolację z Maużonem: w zaciszu domowym z zamówionym sushi.
Wreszcie była chwila żeby spokojnie porozmawiać.. W codziennym biegu nie ma czasu na naprawdę ważne rozmowy - jest tylko krótkie raportowanie zadniowe: wymaz z gardła zrobiłeś? na wymianie oleju byłaś? Szkoda, że wieczór taki krótki...Ale: mamy całe życie dla siebie :)

Ostatnio nie mam zacięcia i "serca" do diety - dietuję ale raczej 'z braku laku' i siłą rozpędu niż z wyraźnej potrzeby. Patrzę w lustro i podoba mi się to co widzę. Nie chcę doprowadzić się do poziomu wystających gnatów.. He he, wiem - jeszcze do tego spokojne z 10kg :D :D :D

Zbiłam BMI z 27,1 do - obecnie: 24,1. Jest nieźle :-)
Przeczytać taki komentarz do BMI:

Gratulacje, Twoja waga jest w normie!
Nie musisz podejmować żadnych kroków związanych z Twoją wagą. Zachęcamy jednak do zdrowego żywienia.


.. to dla mnie jeszcze ciągle szok i niedowierzanie.

Oczywiście zawsze może być lepiej, czuję, że te 69 jest już blisko i jednocześnie daleko..
Waga już tak nie spada szybko jak wcześniej.. I teraz właśnie trzeba zacisnąć zęby i "trzymać gardę" bo jest ten okres krytyczny. Te 3,5kg przede mną to będzie ciężka orka..

I zaciskam zęby trochę: w kuchni pachnie mi świeży komiśniak a ja piję wodę.. Bo jedzenie godz przed snem to zły pomysł!! Niezależnie od tego jak ten chleb pachnie...

W następnym tygodniu wybieram się na jakiś mały shoping.. Generalnie zakup nowych spodni to mus. Będzie też z kwestii przyjemnościowych: laser na twarz -- walczę z niedoskonałościami, syfami wieku okołotrzydziestkowego i skutkami mojej wielkiej pasji do testowania na twarzy wszystkiego co zaineresuje... Twarz mam mega podrażnioną a na wizytę u TEJ akurat dermatolog (i to prywatnie) czeka się min, 2 tygodnie. Nie myślę nawet ile "popłynę" - trzeba myśleć w kategoriach kosztu alternatywnego kupienia kolejnych kremów za ponad-sto-złotych, które mają pomóc ale w efekcie robią gorzej.

Mogę się pochwalić tym, że w lutym nie skusiłam się na żaden niepotrzebny zakup: żaden piąty żel pod prysznic do kolekcji, żaden krem cudownie działający (miniatura Estee Lauder Idealist się nie liczy przecież!), na żadne kupowanie niczego NA ZAPAS. I jestem z tego dumna.

Czas pakować swój lunch box na jutro..
Trzymajcie się chudo.. :) i zdrowo!





  • fitnessmania

    fitnessmania

    8 kwietnia 2017, 09:21

    Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka