Ech! Sama nie wiem : jestem grzeczną dziewczynką czy Magdalena ma na mnie tak duży wpływ Wystarczyło jedno maleńkie słówko dotyczące braku cotygodniowych wpisów i mam natychmiastową ochotę popełnić wszystkie zaległe posty, plus oczywiście w ramach zadośćuczynienia dokonać kilka nowych na kolejne tygodnie
Tylko spójrzmy prawdzie w oczy : kto to będzie czytał oprócz mnie? Skończyłoby się tak, że jakiś "życzliwy" poprosiłby mnie o zrelacjonowanie w trzech punktach (albo w dwóch jeśli byłoby to możliwe) treści zawartych w moich nowych wpisach. Oczywiście nie chodzi o to, że nie potrafiłabym tego zrobić (bo w końcu co to za problem napisać : 1. nuda; 2. nic się nie dzieje), ale o poczucie obciachu temu towarzyszące. Jako zarozumiała trąba marzę o tym by rzesze ludzi, codziennie z napięciem, ogryzając paznokcie u stóp zaglądały na Vitalię z nadzieją na MÓJ nowy wpis. Niestety życie weryfikuje marzenia :D
Po pierwsze nie mam o czym pisać. Moje życie jest absolutnie zwyczajne : praca-dom-praca-dom-praca-dom. W pracy, owszem, fajnie, ale mrożących krew w żyłach historii nie doświadczam. Gdybym zaczęła pisać czym się zajmuję, po pięciu minutach czytania każdy chrapałby bardzo donośnie. Codzienność domowa? Jest naprawdę sympatyczna, ale totalnie zwyczajna : zdrowe, kochane (tak, tak, diablątko też) dzieci, mąż najlepszy na świecie (oczywiście są chwile kiedy twierdzę zupełnie inaczej), a ponadto wiele, wiele sytuacji, w których główkuję jak z nich wybrnąć i jednocześnie nie popełnić fopaszyska wielkości Kasprowego. Ostatnimi czasy jestem bombardowana pytaniami typu : "Mamooo, a co to orgazm?" "Mamooo, a jak się łączy plemniczek z jajeczkiem" ; "Mamooo, a proszę Cię - pokaż mi - obiecuję, że nie będę się śmiał, TO czym się rodzi dziecko" ....
..... aaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!! RATUNKU!!!! Niech nikt mi nie mówi, że wystarczy tylko rozmawiać z dzieckiem, wystarczy szczerość i żadne pytanie nie będzie trudne
A dietowo? Jest ok. Na aerobik biegam, niemal codziennie kurcgalopem osiedle okrążam. Na szczęście w wadze padła bateria, więc mogę się łudzić, że jest cudownie. Przyznam się bez bicia, że boję się kupić nową baterię by nie przeżyć mega rozczarowania.
A poza tym powiem po cichutku, na uszko, tak żeby nikt nie słyszał : dopadło mnie przesilenie wiosenne (czy zimowe?). Jestem senna, zmęczona, bez wigoru. Po prostu flaki z olejem.
magdalena74.5kg
3 kwietnia 2012, 17:13jak tam Twoje przesilenie? - nadal trzyma? :)
olimpia77olimpia
29 marca 2012, 08:41hehe,niezły wpis :) a co do bańki chińskiej to na yuo tube znajdziesz filmiki jak to się wykonuje .pozdrawiam
Spychala1953
29 marca 2012, 08:09No Lalunia artykuł podkreślał, żeby nie forsować się po 40-ce, a nie, że masz leżeć na kanapie i drapać się po głowie, a pewnie jeszcze chciałabyś żeby do tego ktoś podrapał Cię po plecach, he, he. Nie ma tak dobrze, Go, go, go. Buziaczki
mamaDamianka
29 marca 2012, 07:59Bardzo fajnie czytało sie Twój wpis.Kazda z nas ,albo wiekszoć ma takie zwyczajne zycie i to jest w tym fajne,ze taka zwyczajnosc daje poczucie bezpieczenstwa.Dzieciaki ,fantastyczne a pytania hmm niby latwe a cuężki prawda?Miłego dnia i pisz:)
Karampuk
29 marca 2012, 06:40hi hi, kochane dzieciątko
magdalena74.5kg
29 marca 2012, 00:02Pisz pisz cokolwiek - Czytamy Cie - czasem Twój 1 wpis kilka razy - serio, pisz nawet kiedy Twoje przesilenie ma odbicie w pamiętniku - będziemy czytać, takich zwykłych - niezwykłych osób jak Ty jest tutaj 300 000 - dasz wiarę?! O matko - to nie uczą tego w szkole (jajeczkowanie, rozmnażanie)? co to za szkoła kiedy dziecko, zdobyte wiadomości w szkole musi uzupełniać w domu? ...