Nic się nie zmienia na lepsze, ćwiczę regularnie w miarę. We wrześniu przećwiczyłam 21 dni, przejechałam na rowerze stacjonarnym tylko 350 km, waga chyba spadła o jakieś 0,5 kg. Z jedzeniem staram się pilnować ale nie zawsze mi to wychodzi, silna wola leży i kwiczy. W środę mam spotkanie w sprawie pracy a jutro wizyta w urzędzie pracy, jak o tym myślę to od razy mam gorszy humor. Jesienna depresja mnie ogarnia. Dobrze, że jest ładna pogoda to nie mam aż tak dużego doła. Czy będę kiedyś szczupła? Pewnie nie, nigdy nie byłam, no ale nie poddaje się bo grubsza niż teraz to nie chce być i dobre choć to, że nie tyję od około 2 lat.
alexandra007
6 października 2014, 10:28Z takim podejsciem na pewnie nie schudniesz :) A skoro czesto grzeszysz to widocznie nie zalezy Ci tak bardzo na zrzuceniu zbednych kilogramow i pewnie nie przeszkadzaja one ci tak bardzo :) Ale powodzenia