Fajny, rodzinny dzień. Pospaliśmy do 10.00! A co! Należy się czasami
![]()
. Potem podszykowałam obiadek, a później wybraliśmy się na przejażdżkę rowerową, pogoda dopisywała. Licznik pokazał ponad 18 km, w godzinkę
![]()
. Teraz piekę chleb, żytni ze słonecznikiem i siemieniem lnianym....mmmmm...uwielbiam. Pochwalę się po upieczeniu ;). Chwilowo się ulatniam, poczytam co u Was.
![]()
![]()
principlebroken
7 stycznia 2014, 15:32Mi zawsze chlebki nie wychodzą i albo lądują w koszu na śmieci albo jem i udaje że mi smakuję :) Pochwal się swoim jak najprędzej. Może jakiś przepisik? :) Dziękuję za miłe słowa. Na początku są na wagę złota. Pozdrawiam gorąco