W ciągu tygodnia odchudzam się, idzie mi pięknie, bo waga i cm lecą, a to wszystko do weekendu. Przychodzą znajomi, więc siekam jakieś sałatki, alkohol, następnego dnia kac, a ja kaca muszę przejeść, a w niedzielę zwykle jakaś rodzina, więc znów to samo - standardowy albo prawie standardowy obiad, ciacho... i przychodzi poniedziałek, w które muszę wrócić do punktu wyjścia. Prawie. Dziś waga pokazała 53,9kg, więc 0,8kg do przodu po weekendzie. No nic. Zobaczymy. Wydawało mi się, że nie jadłam wcale dużo, ale jak widać może jednak za dużo.
Z drugiej strony te weekendy totalnie doładowują mnie energetycznie :) Mega pozytywni ludzie, dużo śmiechu, gadania, zwykle kończy się na jakiej godzinie 3. I o ile Małego sprzedamy babci, to jest ok, ale w przeciwnym wypadku po tak małej ilości snu to jest się totalnym wrakiem po niecałych 3h snu :) Oczywiście, ze później lulu razem z Małym, ale jednak 3-4h trzeba tak przetrwać i Małego zabawić, ogarnąć, etc :)
Muszę wreszcie zabrać się za przerobienie tej CVki na angielski. W tym tygodniu muszę ją podesłać. Uhhhh. Dygam się jak nie wiem co. Wiecie, najzabawniejsze jest to, że mamy już jakieś plany wakacyjne (jak w ubiegłym roku, tydzień nad morzem z tym samym składem) na lipiec. Najbardziej chciałabym więc zacząć pracę od sierpnia. Ale nie jestem w pozycji (ani sytuacja na rynku mnie w takiej nie stawia), żeby dyktować warunki np. ok, pójdę do was pracować, ale za 3 miesiące. Oczywiście jakaś tam szansa jest, że tak się okaże. Poza tym - póki co kompletnie nie wiadomo jeszcze, czy będzie dla mnie miejsce, etc. No i boję się, że jednak nadchodzi wielkimi krokami moje rozstanie z Fidrigołkiem, a to jednak coś przykrego i bolącego. Staram się chwytać teraz każdy dzień z nim, bo nie wiem, ile mi jeszcze takich pełnych, naszych dni pozostało.
TygrysekTygryskowy
22 kwietnia 2013, 16:59wiesz, ja mysle tez, ze oni te powody daja z sufitu
TygrysekTygryskowy
22 kwietnia 2013, 16:23ps czasem pisze z 2-giego konta
KolejnaKrolewna
22 kwietnia 2013, 16:22wiem Corus, dzis w autobusie tez fajnego kogos sptokala, ale takiego chyba 27 letniego... Po prostu boli teraz, trzeba rpzez to przejsc, boli, wiesz, jak boli to cos w tym jest, ze cos w tobie peka i umiera... trudno mi czasem uwierzyc, ze mimo tylu lat i doswiadczenia, ciagle popelniam bledy niewzajmenosci... Wiesz, dla mnie nie liczy sie ilu poznajesz itd, ale by poznac tego stabilnego.. (pamietam Twoje przygodyz facetami o ktorych mi pisalas, i w ogole ciesz sie, ze znow Cie widze na Vit)
chromolee
22 kwietnia 2013, 07:31Ja też w ten weekend sobie pofolgowalam, ale jestem tez pewna ze wszystko spaliłam takze bez obaw, na pewno spalone! :)