Nie wiem, co mi się porobiło, ale nie pamiętam, żebym kiedykolwiek była tak konsekwentna i zawzięta. Nie zjem dziś ani jednego pączka. :) Nie, i koniec kropka.
Nie działają na mnie ani widok słodyczy, ani widok kogoś jedzącego. Bo wiem, że ja nie i już. Bardzo mi z tym dobrze. Nadal lekkostrawnie, dietetycznie.
Cały czas, konsekwentnie mój plan:
wt i czw - 40min skalpel, 50min rowerek
niedz - 40min skalpel.
Zastanawiam się, czy w tygodniu nie dorzucić jeszcze jakiejś serii 10min na brzuch. Albo na niedzielę nie zrobić killera zamiast skalpela. Do tej pory killera robiłam raz. I było koszmarnie ;) Ale, w sumie ćwiczę już prawie miesiąc, powinno być lepiej i zawsze to kolejne zróżnicowane ćwiczenia przecież. Obaczym.
Waga wciąż 53,4-53,7kg. Mimo braku przestępstw przeciw diecie. Mimo nie odpuszczania z treningami. Liczę, że z czasem to się zmieni ;)
agab2
12 lutego 2015, 12:00bardzo ładnie i rozsądnie :) brawo :P ja też w sumie nie odczywam potrzeby pączka...ale chyba jednak się skurzę :D