Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Reaktywacja


Reaktywacja pamiętnika

Dawno mnie nie było, pożarły mnie problemy jednak spróbuję jeszcze raz reaktywować swój pamiętnik, dla motywacji, dla poukładania ważnych spraw, dla spojrzenia na niektóre problemy z boku.

Od kwietnia stało się w moim życiu na prawdę bardzo dużo złego. Co więcej wszystko nałożyło się na siebie w czasie. Choroba Taty i mega kryzys w związku. Nie będę tu pisać co dokładnie się stało jednak przewartościowało to moje życiowe priorytety i pchnęło do działania. Wiem, że czeka mnie jeszcze dużo ciężkich chwil jednak muszę mieć siłę, to nie czas na załamania i strojenie swoich fochów. Niestety tego co się wydarzyło nie da się już cofnąć, można jedynie skupić się na tym co będzie i to właśnie mam zamiar zrobić. Widocznie w życiu czasem musi być na prawdę źle, żeby docenić to co w życiu się liczy i określić swoje oczekiwania. No ale podobno po burzy zawsze wychodzi słońce...

Urlopowo

Niestety urlop już za mną, marzą mi się prawdziwe wakacje jakich już od 2 lat nie miałam a i teraz nie bardzo udało się wyjechać. Mam jednak cichą nadzieję, że uda się jeszcze w tym roku gdzieś skoczyć mimo, że urlopu już brak ale o tym niżej. Pierwszy tydzień urlopu przesiedziałam w domu, zaliczyłam jedynie wypad do Krk na koncert Aerosmith (było mega!), w drugim tygodniu udało się wyskoczyć na 4 dni do Darłówka. Uwielbiam morze, wielka woda zawsze mnie relaksowała, mogłabym tam zamieszkać! Niestety nie mogłam sobie pozwolić na dłuższy wyjazd a nawet nie chciałam bo Tata był zaraz po ciężkiej operacji.

Zmiany, zmiany...

Sprzątam swoje życie, powoli ale mam nadzieję skutecznie. Powywalałam masę starych ubrań, rzeczy które leżały w szafie od lat bo "mogą się jeszcze przydać". Zmieniłam lekko swój styl, zaszalałam i wybrałam się pierwszy raz w życiu do fryzjera na farbowanie (ombre), zrobiłam porządek w kosmetykach, bieliźnie, uzupełniłam braki. Nie chcę już myśleć, że kiedyś będę taka i siaka, zrobię to i tamto.... teraz albo nigdy... kiedyś może nie nadejść... No ale największą zmianą jest fakt, że się zaręczyłam! Tak, tak najpierw huragan potem zaręczyny, pewnie większość par nie pozbierałaby tego ale ja wierzę w ten związek jak nigdy przedtem... mam nadzieję, że tym razem się nie przeliczę. Zdecydowaliśmy się na początku na ślub cywilny (mi taki ślub wystarcza) ale L. chce też kościelny za jakiś czas i wesele, planujemy też kupno jakiegoś małego domku (kredyt:/) ale wiadomo to wszystko wymaga czasu i podejmowania mądrych decyzji. No ale wracając do najbliższych zmian... w przeciągu dwóch najbliższych miesięcy zamierzam się zwolnić. Atmosfera w pracy robi się coraz cięższa, braki personelu dodatkowo wprowadzają nerwową sytuację, na mnie spada przez to coraz więcej obowiązków a do tego muszę znosić fochy jakichś nadętych panienek, które przychodzą na gościnne występy i od razu próbują wszystkich ustawiać pod siebie. Prawda jest taka, że jestem po studiach i stać mnie na więcej, a to co aktualnie robię nie przynosi ani satysfakcji ani pieniędzy... Nie wiem jakim cudem wytrzymałam tam już rok... jedynie szkoda mi umowy na stałe ale trudno, czas zacząć zarabiać albo choć odczuwać satysfakcję z roboty... No i jeśli faktycznie zwolnię się w tym terminie jest mała szansa na jakiś wyjazd wakacyjny po okresie wypowiedzenia ;)


Vitaliovo

Nie wiem ile ważę, nie ma tragedii ale satysfakcjonująco też nie jest. Do poprawy całe menu. Trzeba się skupić na bardziej urozmaiconych posiłkach i ograniczeniu cukru!! Dołączenie ruchu też nie zaszkodzi mimo, że prowadzę dość aktywny tryb życia.

Muszę się natomiast pochwalić, że od roku trzymam się zasady 1 paczka chipsów na miesiąc!! Przez cały rok nie zjadłam ani jednego nadprogramowego chipsa na żadnej imprezie. Były okresy, że nie jadłam słodyczy potem się na nie rzucałam ale z chipsami trzymam się wzorowo.

ok, na dziś tyle :)

  • Bobolina

    Bobolina

    5 lipca 2017, 17:59

    jezuuniu!! chyba przeoczylam wiadomosc o tych zareczynach! wieeelkie gratulacje! Kochana, wiele w zyciu sie zmienia, nie ma co patrzec na wszystko tak samo. Wy jestescie - A i L., para, jak zadna inna wiec przezyjecie zycie jak Wy chcecie. strasznie sie ciesze!:) co do chipsow to jestem mega dumna! niby taka "drobna" zmiana, nieodczuwalna w zyciu ale ja chyba nigdy nie wytrzymalam tyle w swoim zalozeniu.. super! co do taty to juz pisalam.. mam nadzieje, ze jednak sie nie zalamujesz.. dla niego. mam nadzieje ze bedzie Cie tu teraz wiecej i ze naprawde wszystko sie bedzie powoli ukladac.. ;*

  • angelisia69

    angelisia69

    25 czerwca 2017, 13:27

    Zmainy i te lepsze i te gorsze to nieodlaczny element naszego zycia,wazne by je jakos wyposrodkowywac i starac sie tylko o te lepsze.Gratuluje narzeczenstwa,i trzymam kciuki za stabilnosc emocjonalna ;-)