Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Przetrwałam


No i Święta za nami, przetrwałam. Wzorowo nie było ale najgorzej chyba też nie, do tego udało mi się poćwiczyć i w Wigilię i pierwszy dzień Świąt i nawet chwilę wczoraj. Udało mi się też nie ruszyć słodyczy w pierwszy dzień Świąt... Z racji, że "normalnie" jadam słodycze tylko w weekendy, odpuszczę sobie piątek i być może nawet sobotę, żeby odpokutować wczorajszy dzień i zjeść coś dobrego w Sylwestra, a co :) Nie o to chodzi, żeby sobie odmawiać a umieć znaleźć umiar :). Niestety coś za coś.

Po Wigilii moja kolekcja legend znacznie się powiększyła-kiedyś Wam zrobię fotkę, ale póki co książki są w dwóch domach. Uwielbiam je czytać szczególnie zimą przy kominku. Niektóre prócz treści mają cudne rysunki. Takie totalne oderwanie się od rzeczywistości, pracy, codzienności-polecam!

Z innych inności-kończy nam się rok...a mnie wbrew wszystkiemu motywują takie "nowe początki". Żeby nie było, ja swoją walkę zaczęłam z ostatnimi dniami października i tego się trzymam, zdarzały się wzloty i upadki ale jak kilkukrotnie pisałam-czuję, że tym razem idę w dobrą stronę. Niemniej jednak czas dopracować pewne szczegóły planu, poszerzyć, rozwinąć. 

Na pewno wprowadzę:

-regularne masaże rollerem (kiedyś mi to całkiem fajne efekty dawało),

-więcej ćwiczeń siłowych

-ustalanie koncepcji menu na nadchodzący tydzień-oszczędność kasy, czasu i mniejsze ryzyko jedzenia gotowców 

Po nowym roku, w pierwszej połowie stycznia zaktualizuję pasek wagi i cm i będę walczyć dalej.