Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień któryś z kolei


Mam wrażenie, że ciągle prowadzę ze sobą walkę. Trzymam dietę w ciągu tygodnia, a w weekend się obżeram, co wiąże się z KOLEJNYM wzrostem wagi. Obrzydzają mnie moje boczki, już nie mogę na siebie patrzeć... Nawet K. przestał mi prawić komplementy, wiem, że widzi, że przytyłam, tak mi się dziwnie przygląda...

Ćwiczę codziennie oprócz niedzieli, nawet bym powiedziała, że się katuję. Za 10 dni się wyprowadzam, nie wiem, czy tam będę miała możliwość ćwiczenia w domu, boję się tego, że nie... Przynajmniej wiem, że nie będę miała kasy na te kretyńskie słodycze ;)

Menu na dziś:

Śniadanie: 2 łyżki pł.owsianych górskich, łyżka otrębów owsianych, łyżka musli, jogurt naturalny, pół łyżeczki słonecznika, pół łyżeczki miodu i śliwka. (330kcal)

II śniadanie: serek wiejski lekki z połową ogórka i połową papryki (150kcal)

Obiad: tuńczyk z wody ze szpinakiem, czosnkiem i 2 suszonymi pomidorami, pieczarki z cebulką, ziemniak (280kcal)

Kolacja: jabłko (150kcal)

W SUMIE: 990 kcal B:63g/W:131g/T:22g

AKTYWNOŚĆ:
tylko Mel B. (rozgrzewka, ramiona, brzuch, stretching) ze względu na naciągnięty mięsień pośladka....