Oj ciężki, ciężki dziś będzie dzień. Na wadze 50,8kg:) Piję herbatkę, później na basen, później indywidualne u K., a na koniec praca do późnego wieczora. Ale dam radę, kto jak nie ja? :)
Wczoraj K. można powiedzieć, że nie zwracał na mnie uwagi, czułam się jak powietrze, gruba... Mimo tego, że już w miarę dobrze wyglądam nie potrafię poczuć się jak kiedyś, może dlatego, że zachowanie K. się zmieniło, on był moją ogromną motywacją, poprawiał humor, dawał siły do życia, nadzieję, wiarę w siebie, teraz jest inaczej. Czuję się jak nic nieznaczący szary człowieczek w tłumie. Wychodzę w domu podbudowana, a tam widzę tylko swoje mankamenty. Już nie wiem, co ze sobą zrobić. Najważniejsze, że jak wróciłam smutna i zła do domu, to nie rzuciłam się na jedzenie, co wydaje mi się ogromnym sukcesem, bo tam miałam na to ogromną ochotę.
Marzę o herbatnikach, ciastach domowej roboty i czekoladzie :))) może kiedyś.
MENU NA DZIŚ:
Śniadanie: koktajl owocowy (banan, kiwi, mała pomarańcz), 30g otrębów granulowanych ze śliwką
II śniadanie: serek wiejski 150g z łyżką nasion słonecznika, połową ogórka, połową papryki
Obiad: 75g grillowanej piersi z kurczaka z warzywami na patelnię
Kolacja: jabłko 200g
W SUMIE: 978kcal B:58g/W:136g/T:27g
AKTYWNOŚĆ:
basen 40min